7 Z. Słobodzian, Zanim dziecko rozpocznie naukę w szkole, Warszawa 1977, s. 8. 8 E. Gruszczyk-Kolczyńska, E. Zielińska, Zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze dla dzieci, które rozpoczną naukę w szkole, Warszawa 2009, s. 7–8. 9 M. Majchrzak, Edukacja sześciolatka w szkole w świetle przeprowadzonych Jeśli matka była obecna na basenie, to beknie za niedopilnowanie dziecka. Jeśli matki nie było to ratownik odpowie za to że nie dopilnował regulaminu. Świeć Panie nad jej duszą. 1. Dopuszczenie do przebywania małoletniego w okolicznościach niebezpiecznych. 2. Odpowiedzialność za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo – nie jest wymagany skutek. 3. Stosowanie przepisu. 4. Odpowiedzialność za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo – zaniedbania względem dziecka. 5. Niedopilnowanie dziecka przez zapracowanych rodziców jest przyczyną jego zaległości w szkole. Brak pełnego zainteresowania i zrozumienia powoduje sytuacje konfliktowe pomiędzy rodzicami i dzieckiem. Arkusz jest narzędziem służącym do oceny funkcjonowania dziecka w przedszkolu/szkole. Każdy nauczyciel może sam skonstruować własny „Arkusz obserwacji dziecka”. Podany poniżej jest jedynie przykładem, mogącym być inspiracją do rozbudowywania osobistego narzędzia obserwacji dziecka. jumlah nol dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah. Według najnowszych danych Ministerstwa Edukacji Narodowej każdego roku tylko w szkołach podstawowych dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy wypadków. Ich skutkiem mogą być nie tylko szkody w mieniu (np. zniszczenie odzieży czy telefonu komórkowego), ale znacznie poważniejsze szkody na osobie (np. złamania, skręcenia, utrata zęba, ale nawet trwałe kalectwo, cierpienia fizyczne lub psychiczne). Za wszystkie może odpowiadać szkoła oraz sami nauczyciele na zasadzie winy, która polega na niezapewnieniu właściwego nadzoru nad uczniami. Rodzice zwykle poprzestają na odebraniu świadczenia z tytułu ubezpieczenia NNW ucznia, bo nie zawsze wiedzą, że mogą domagać się od szkoły odszkodowania i zadośćuczynienia jakich dziecko doznało podczas lekcji, przerw, zajęć dodatkowych, a także wycieczek czy na "zielonych szkołach". - W przypadku wyjazdów na wycieczki czy „zieloną szkołę" nauczyciele i opiekunowie zobowiązani są do opieki nad dziećmi przez całą dobę. Jeżeli nasze dziecko ulegnie wypadkowi i dozna trwałego uszczerbku na zdrowiu wskutek zaniedbania ze strony szkoły, wówczas możemy dochodzić zadośćuczynienia od organu prowadzącego placówkę – wyjaśnia Marzena Walkowska, kierownik Zespołu Likwidacji Szkód Centrum Odszkodowań DRB. Nawet, jeśli wypadek ucznia wynikał z działań innego dziecka, to odpowiada za niego szkoła. Jej obowiązkiem jest bowiem zapewnienie bezpieczeństwa i odpowiedniego nadzoru. Gdy już zdarzył się wypadek O odpowiedzialności odszkodowawczej szkoły można mówić tylko wtedy, gdy spełnione są łącznie trzy przesłanki: - musi zaistnieć szkoda, czyli uszczerbek majątkowy lub niemajątkowy (krzywda) po stronie ucznia, - musi zaistnieć zdarzenie, z którym przepisy prawa łączą obowiązek odszkodowawczy; tym zdarzeniem może być działanie, niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania przez szkołę lub nauczyciela, - musi istnieć związek przyczynowy pomiędzy powstaniem szkody a tym zdarzeniem, z którym prawo łączy obowiązek odszkodowawczy, np. nauczyciel nie pilnował uczniów lub pilnował, ale niestarannie. Wykazanie związku przyczynowego między szkodą a zdarzeniem, które ją spowodowało, leży jednak zawsze po stronie poszkodowanego. Poszkodowany uczeń (jeśli jest pełnoletni) albo rodzice (jeśli jest małoletni) mogą domagać się odszkodowania, zadośćuczynienia, a czasami także renty. Odszkodowanie obejmuje zarówno faktyczne straty (np. wydatki na leczenie, rehabilitację, opiekę), jak i utracone korzyści (korzyści, których mógłby się spodziewać, gdyby nie wypadek np. związane z dobrze płatną pracą). Oprócz zwrotu kosztów leczenia, rodzice poszkodowanego ucznia mają prawo dochodzić zwrotu np. za dojazdy najbliższych do dziecka, transport ze szpitala do domu czy wizyty kontrolne u lekarzy. Jeśli uczeń nie mógł po wypadku uczestniczyć w zajęciach, opłaconych wcześniej przez rodziców, to także można domagać się zwrotu zapłaconej kwoty. Trzeba zatem zbierać wszystkie rachunki, faktury dokumentujące koszty poniesione po wypadku. Zadośćuczynienie to rekompensata za ból, cierpienie i wszelkie ujemne przeżycia poszkodowanego. Tu dowodem mogą być np. zeznania świadków, opinie psychologów itp. Jak, komu i kiedy zgłosić roszczenia Podmiotem odpowiedzialnym za wypadek ucznia podczas zajęć jest organ prowadzący szkołę np. gmina (w przypadku szkoły publicznej) czy też osoba prawna lub fizyczna (w przypadku szkoły niepublicznej). Szkoły zwykle mają polisy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, które chronią je, gdy komukolwiek coś się stanie na terenie szkoły. Organ prowadzący szkołę ma obowiązek podać opiekunowi dziecka numer takie polisy i nazwę towarzystwa, które ją wystawiło. Z numerem polisy rodzic powinien zgłosić się do towarzystwa ubezpieczeniowego. Jeśli ono odmówi przyjęcia odpowiedzialności, to konieczne będzie wytoczenie powództwa w sądzie. Nie trzeba tego robić od razu po wypadku, ale warto wiedzieć, że dochodzenie roszczeń jest ograniczone w czasie. Przedawniają się co do zasady po trzech latach. Jeżeli jednak skutkiem wypadku z winy dyrektora lub nauczyciela jest śmierć dziecka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, termin ten wynosi dziesięć lat. W przypadku osoby małoletniej o roszczenie o naprawienie szkody na osobie nie może się skończyć wcześniej niż z upływem lat dwóch od uzyskania przez nią pełnoletniości. I jeszcze ważna informacja: wysokość świadczeń z tytułu odpowiedzialności cywilnej zależy od rozmiaru szkody - poszkodowany ma prawo do wyrównania szkody w pełnej wysokości. W sytuacji, gdy wypłacone przez ubezpieczyciela szkoły świadczenia z tytułu wypadku nie pozwalają naprawić w całości szkody doznanej przez ucznia, jego opiekunowie prawni mogą dochodzić roszczeń o naprawienie szkody w pozostałym zakresie od organu prowadzącego szkołę, np. od gminy. Obowiązkowy zespół powypadkowy Każda placówka edukacyjna bez wyjątku ma obowiązek udzielenia pierwszej pomocy poszkodowanemu dziecku oraz powiadomienia w pierwszej kolejności pogotowia ratunkowego oraz rodziców. Jednak nie wszyscy rodzice mają świadomość, że jeśli dziecko ulegnie poważnemu wypadkowi, dyrektor placówki jest zobowiązany do powołania zespołu powypadkowego. Odpowiedzialny on będzie między innymi za sporządzanie protokołu przeprowadzenia postępowania oraz dokumentacji związanej z wypadkiem. Protokół powypadkowy należy sporządzić nie później niż w ciągu 14 dni od daty uzyskania zawiadomienia o wypadku, o ile nie wystąpią uzasadnione przeszkody lub trudności uniemożliwiające sporządzenie protokołu w tym terminie. Dokument ten będzie miał la poszkodowanego ogromne znaczenie w przypadku późniejszego ubiegania się o odszkodowanie. Nie zawsze szkoły wina Placówki edukacyjne i ośrodki wypoczynkowe nie zawsze ponoszą odpowiedzialność za wypadek dziecka. Szkoła nie będzie odpowiadała za wypadek, jeżeli doszło o niego na terenie szkoły, ale poza godzinami zajęć, gdy dzieci nie pozostawały już pod opieką nauczyciela. Nie ponosi odpowiedzialności także za skutki zdarzenia którego wyłączną przyczyną było np. nieposłuszeństwo poszkodowanego ucznia. Jednak nawet jeśli dziecko samowolnie opuściło teren szkoły w czasie, gdy powinno przebywać w świetlicy, wciąż odpowiada za nie nauczyciel. Niezależna wypłata z NNW Niezależnie od odszkodowania z OC szkoły czy ośrodka wypoczynkowego, uczeń może otrzymać świadczenie z ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW ucznia), jeśli rodzice wykupili taką polisę. Zwykle na początku roku szkolnego powszechną praktyką w szkołach oraz innych placówkach edukacyjnych jest informacja o możliwości zawarcia oferowanego przez firmy zewnętrzne ubezpieczenia NNW. Można je także wykupić indywidualnie. - Zazwyczaj koszt takiego ubezpieczenia w skali roku jest niewielki, jednak rodzice powinni zawsze pamiętać, aby sprawdzić warunki umowy (ogólne warunki ubezpieczenia), bo to od niej będzie zależeć wysokość świadczenia oraz wymiar jego wypłat - radzi Marzena Walkowska z DRB. Świadczenie NNW jest ograniczone kwotowo i najczęściej stosunkowo niskie. Wypadki na "zielonej szkole" - 20 tys. zł zwrotu kosztów leczenia zasądził sąd od gminy Tarnobrzeg na rzecz nastolatki, która nie widzi na jedno oko po tym, gdy podczas pobytu na "zielonej szkole" kolega rzucił w nią cukierkiem. Sąd uznał, że nie można w tym przypadku mówić o zaniedbaniu bądź niedopełnieniu obowiązków przez nauczycieli - podczas samego wypadku nie byli obecni w pokoju, bo nie było takiej potrzeby. Dlatego przyznał tylko zwrot kosztów leczenia, a oddalił roszczenie rodziców o 100 tys. zł odszkodowania. - ponad milion złotych musiała zapłacić gmina Niegowa (woj. śląskie) byłemu uczniowi szkoły w Sokolnikach, który w 2003 r. doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu. Podczas przeprawy Dunajcem tratwa się wywróciła, chłopak zaczął tonąć, doszło u niego do niedotlenienia mózgu i paraliżu. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił kompletną beztroskę nauczycieli w podejściu do bezpieczeństwa uczniów. Przed rozpoczęciem przepraw nie ocenili stanu łodzi i nie dopilnowali, by była wyposażona w sprzęt ratowniczy, choć wiedzieli, że prawie żaden z uczniów nie umie pływać. Prokurator zarzucił oskarżonemu popełnienie dwóch przestępstw, uporczywe uchylenie się od obowiązku alimentacyjnego wobec jego małoletniej córki, czym naraził ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. To MOPS wypłacał na rzecz małoletniej świadczenia z funduszu alimentacyjnego. Oskarżonemu zarzucono popełnienie przestępstw z art. 209 § 1 i art. 209 §1a Sąd okręgowy uznał oskarżonego za winnego popełnienia tego czynu. Sąd ten przyjął, że uchylanie się przez oskarżonego od łożenia na utrzymanie dziecka doprowadziło do powstania zaległości stanowiącej równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych. Za to przestępstwo sąd wymierzył oskarżonemu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności. Sporny niedostatek dziecka Obrońca oskarżonego złożył apelację od wyroku sądu okręgowego. Jego zdaniem nie było podstaw do przyjęcia odpowiedzialności karnej oskarżonego za popełnienie przestępstwa niealimentacji i narażenia małoletniej na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Zdaniem apelującego ustalenia poczynione przez sąd pierwszej instancji były wadliwe. Podkreślił on w szczególności, że dziecko miało zabezpieczone swoje podstawowe potrzeby. W związku z tym apelujący domagał się uniewinnienia oskarżonego od przypisanego mu przestępstwa niealimentacji. Czytaj: NSA: opiekunowi należy się szacunek i wdzięczność, ale pieniądze z zasiłku już nie >> Narażenie dziecka na niedostatek Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy zaskarżony wyrok. Sąd odwoławczy nie zgodził się z apelującym, iż nie było podstaw do skazania oskarżonego za przestępstwo z art. 209 § 1 w zw. z art. 209 § 1a Faktycznie bowiem małoletnia córka oskarżonego była narażona na niemożność zaspokojenia swoich potrzeb życiowych. Ustalenia sądu okręgowego były więc trafne. Sąd apelacyjny podkreślił, że dziecko nie znajdywało się w niedostatku, tylko dlatego, że jego matka korzystała z pomocy społecznej. Pomoc ta była udzielana przez Fundusz Alimentacyjny i MOPS. Bez tego wsparcia matka dziecka nie byłaby w stanie utrzymać córki, gdyż nie uzyskiwała jakichkolwiek dochodów z pracy. Nie byłaby ona również w stanie utrzymać siebie -zauważył sąd odwoławczy. Matka dziecka potrafiła dobrze gospodarować skromnymi dochodami, ale z pewności bez nich - nie byłaby w stanie ponieść kosztów życia swoich i córki. W orzecznictwie podkreśla się, że stanu zagrożenia spowodowanego niepłaceniem rat alimentacyjnych nie zmienia to, że osoba współzobowiązana do łożenia na utrzymania dziecka pokryła te koszty - ponad własne zobowiązanie. Analogiczna sytuacja ma miejsce również, jeśli koszty utrzymania dziecka są pokrywane przez inne osoby, które nie są obciążone obowiązkiem alimentacyjnym. W szczególności taki pogląd przedstawił wrocławski sąd apelacyjny w wyroku z dnia 16 marca 2016 r. w sprawie II AKa 7/16 (LEX nr 2025526). W literaturze prezentowane jest zbieżne stanowisko - wyjaśnił sąd apelacyjny. Zmiana przepisów karnych Sąd odwoławczy wskazał, iż sąd okręgowy zasadnie zastosował wobec oskarżonego przepisy ustawy „nowej”, tj. ustawy nieobowiązującej w czasie popełnienia czynu zarzucanego oskarżonemu. Sąd podkreślił, że od 31 maja 2017 r. uległa zmianie treść przepisu odnosząca się do przestępstwa niealimentacji. Na podstawie art. 4§ 1 sąd ma obowiązek zastosowania w sprawie oskarżonego ustawy nowej, gdy „stara” ustawa nie była dla niego względniejsza. Przed nowelizacją kluczową kwestią było to, czy oskarżony uporczywie nie realizował obowiązku alimentacyjnego. Sąd zobowiązany był też zbadać, czy działanie sprawcy trwało przez dłuższy okres. W orzecznictwie przyjęto natomiast, że chodzi o to, czy oskarżony powstrzymywał się z zapłatą rat alimentacyjnych co najmniej przez 3 miesiące. Obecnie w ustawie doprecyzowano ile ma trwać okres niealimentacji, aby istniały podstawy do skazania - wyjaśnił sąd apelacyjny. Szczegółowa analiza przepisów „nowych i „starych” prowadzi do wniosku, że zastosowanie ustawy obecnie obowiązującej nie było dla oskarżonego niekorzystne - zaznaczył sąd odwoławczy. Zachowanie oskarżonego, tak przed zmianą przepisów, jak i obecnie było bezprawne i karalne - podkreślił sąd. Zarzuty apelacji okazały się więc nietrafne. Ponadto, zestawienie dat, w których oskarżony nie alimentował córki jednoznacznie wskazuje, że przez ponad 3 pełne okresy rozliczeniowe nie dbał on o zapewnianie potrzeb dziecka. Uzasadniało to skazanie go za przestępstwo, a wymierzona mu kara była słuszna- podsumował sąd apelacyjny. Komentarz adwokata Marcina Podsiadło W mojej ocenie orzeczenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest trafne. Słusznie sąd ten zauważył, że nawet jeśli osoba uprawniona do alimentów korzystała ze wsparcia udzielanego przez pomoc społeczną, to nie znaczy, że nie była ona narażona na niemożność zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb życiowych. Sąd apelacyjny trafnie uznał, że w tym stanie faktycznym małoletnia była narażona na niemożność zaspokojenia swoich potrzeb. Matka dziecka nie zarobkowała, ale racjonalnie i oszczędnie gospodarowała środkami finansowymi z pomocy społecznej. Tylko dzięki jej postawie środki te okazały się wystarczające do pokrycia podstawowych kosztów utrzymania dziecka. Gdyby stan faktyczny był inny, tzn. gdyby matka uzyskiwała dochody z pracy lub z innych źródeł, to ocennym byłaby kwestia narażenia na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb dziecka. Zarzut obrońcy był więc nietrafny. Obrońca niezasadnie powoływał się też na wadliwe zastosowanie w sprawie przepisów intertemporalnych (międzyczasowych). Na podstawie art. 4§ 1 stosuje się ustawę nową, chyba że ustawa „starsza” była względniejsza dla sprawcy. Analiza przepisów sprzed nowelizacji z marca 2017 r. i obecnego stanu prawnego wskazuje na to, że zastosowanie przez sąd przepisów nowych nie było dla oskarżonego krzywdzące. W mojej ocenie rozstrzygnięcie sądu odwoławczego było więc słuszne. Kluczowe w sprawie o przestępstwo niealimentacji jest to, czy oskarżony realizuje swój obowiązek alimentacyjny. Wysokość świadczeń alimentacyjnych może wynikać z wyroku sądu, ugody sądowej, ugody przed innym organem lub z umowy między rodzicami dziecka. Wystarczy, aby oskarżony nie wywiązywał się z alimentowania dziecka przez trzy pełne okresy rozliczeniowe, by przyjąć, że odpowiada on za przestępstwo z art. 209§ 1 Sąd bierze jednocześnie pod uwagę, czy brak alimentowania dziecka narażał go na niemożność zapewnienia podstawowych potrzeb. Jeśli tak było, to sąd ustali, że oskarżony dopuścił się przestępstwa z art. 209 § 1 oraz jednocześnie z art. 209 §1a (przewidujący surowszą odpowiedzialność). Gdy więc dziecko ma zapewnione dobre warunki życia, np. dlatego, że jego matka uzyskuje wysoki dochód, to brak alimentów przez wskazany wyżej okres oznaczać będzie odpowiedzialność karną wyłącznie z art. 209 § 1 W praktyce bardzo często jest tak, że sprawcy raz skazani za przestępstwo niealimentacji, po pewnym czasie znów za nie odpowiadają karnie i wymierzane są im kary pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. To błędne koło, ponieważ w wyniku pozbawienia wolności rodzic nie może zarobkować i siłą rzeczy nie może alimentować dziecka. Jego dług stale rośnie- wyjaśnia adwokat Marcin Podsiadło, prowadzący kancelarię adwokacką w Zamościu. Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 25 stycznia 2019 r., II AKa 402/18, LEX nr 2632614. Rowerzystka, która znalazła 1,5-rocznego chłopca na ulicy, zaprowadziła go do żłobka, gdzie pracownicy złożyli przed policjantami stosowne wyjaśnienia Do zdarzenia doszło w wyniku zamieszania, jakie powstało w placówce — chłopiec wyszedł przez uchylone drzwi i furtkę Żłobek zapewnia, że poszukiwania dziecka rozpoczęły się natychmiast po powrocie z zabawy na dworze i wejściu do sali Placówka ubolewa nad zaistniałą sytuacją, podkreśla, że nigdy nie powinno do czegoś takiego dojść. Zapewnia także, że wyciągnie wnioski na przyszłość Prawnicy podkreślają, że pracownicy żłobka, którzy nie dopełnili swoich obowiązków, podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu Do zdarzenia doszło w czwartek na warszawskiej Białołęce. Jedna z rowerzystek dostrzegła na ulicy pozostające bez opieki dziecko. Okazało się, że 1,5-roczny chłopiec miał w tym czasie przebywać w pobliskim żłobku "Okruszek i Maluszek". — relacjonuje w mediach społecznościowych kobieta, która znalazła chłopczyka. Z relacji rowerzystki wynika, że opiekunki nie zdawały sobie sprawy z tego, że jedno z dzieci wyszło z budynku. "Maluch przebywał poza placówką ok. pół godziny. Znalazłam go na skrzyżowaniu (ok. 200-300 metrów od żłobka). — pisze dalej kobieta. W związku z zaistniałą sytuacją żłobek wydał oświadczenie, w którym przyznał, że doszło do zdarzenia, które "nigdy nie powinno mieć miejsca". "Do zdarzenia doszło w wyniku zamieszania" Z relacji przedstawionej przez placówkę wynika, że do groźnej sytuacji doszło, gdy dzieci wróciły z zabawy na dworze. Powstało wówczas zamieszanie, w wyniku którego drzwi do żłobka zostały uchylone. Otwarta była także bramka wejściowa. W oświadczeniu zaznaczono, że pracownicy żłobka zauważyli, że brakuje jednego z dzieci zaraz po wejściu do sali. Sprawdź: 10-latka z USA miała zabić kobietę. Przed strzałem podała wstrząsający motyw — czytamy dalej we wpisie na Facebooku. W międzyczasie dziecko zostało przyprowadzone do placówki. Pracownicy złożyli także stosowne wyjaśnienia. Żłobek przeprasza i zapewnia, że wyciągnie wnioski Pracownicy żłobka zdają sobie sprawę, że taka sytuacja nie ma prawa się wydarzyć. "Czujemy się za to w pełni odpowiedzialni. Jesteśmy zdruzgotani i świadomi, że wina leży po naszej stronie. Wiemy też, że nadszarpnęliśmy zaufanie rodziców i pragniemy zapewnić, że była to dla nas bardzo bolesna lekcja, z której wyciągniemy wnioski" — zapewnia placówka. Ostatecznie dziecku nic się nie stało. Polecamy: Gang weneraków. Akcja poznańskiej przychodni zszokowała internautów Placówka zapewnia, że w przyszłości dołoży wszelkich starań, aby podobna sytuacja już nigdy nie miała miejsca. "Wyrażamy szczere przeprosiny dla wszystkich rodziców naszych podopiecznych, a w szczególności dla rodziców dziecka, którego zdarzenie dotyczyło" — dodano w oświadczeniu. Co grozi za niedopilnowanie dziecka? Prawnicy o odpowiedzialności karnej O opinię w tej bulwersującej sprawie poprosiliśmy prawników, którzy podkreślają, że od momentu pozostawienia dziecka przez rodziców w żłobku, przedszkolu, czy szkole, odpowiedzialność za wszelkie uchybienia w organizacji pracy odpowiedzialność będzie ponosić jej dyrektor. — W odniesieniu do poszczególnych pracowników żłobka lub innej tego typu placówki, w przypadku niedopełnienia przez nich obowiązków związanych z opieką nad podopiecznymi, grozić im będzie odpowiedzialność dyscyplinarna — mówi Onetowi adwokat Paulina Grunt z kancelarii Orlik & Partners. Przeczytaj: Lekarka zrobiła zakupy w Biedronce. Gdy zobaczyła rachunek, nie mogła uwierzyć To jednak niejedyne konsekwencje, jakie mogą zostać wyciągnięte w przypadku zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu małoletniego. W przypadku narażenia wychowanka na bezpośrednie niebezpieczeństwo pracownik żłobka może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie art. 160 kodeksu karnego — Zgodnie z tym przepisem, osoba na której ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. W przypadku, jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku — dodaje prawniczka Anna Kulińska z Orlik & Partners. — Ponadto kodeks wykroczeń przewiduje odpowiedzialność dla sprawcy, który pomimo ciążącego na nim obowiązku opieki nad dzieckiem poniżej 7. roku życia dopuścił do przebywania małoletniego na drodze publicznej lub na torach pojazdu szynowego. W takiej sytuacji, zobowiązany podlega karze grzywny albo karze nagany. Taka sama sankcja przewidziana jest za dopuszczenie do przebywania dziecka w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka — zaznaczają Grunt i Kulińska. Pracodawca może stosować wobec pracownika tylko kary porządkowe wymienione w kodeksie pracy. Za nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, a także przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności w pracy, pracodawca może stosować:1) karę upomnienia;2) karę nieprzestrzeganie przez pracownika przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy lub przepisów przeciwpożarowych, opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia, stawienie się do pracy w stanie nietrzeźwości lub spożywanie alkoholu w czasie pracy - pracodawca może również stosować karę pieniężną. Kara pieniężna za jedno przekroczenie, jak i za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności, nie może być wyższa od jednodniowego wynagrodzenia pracownika, a łącznie kary pieniężne nie mogą przewyższać dziesiątej części wynagrodzenia przypadającego pracownikowi do prawna: Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (ze zm), w szczególności art. 108. W życiu każdego rodzica prędzej czy później nadchodzi taka chwila, kiedy zadaje sobie pytanie: jak usprawiedliwić nieobecność dziecka w szkole? W związku z tym przygotowałam dla Was kompendium wiedzy na ten temat, bo jednak szkoły często stosują w tym zakresie swoje własne procedury, które nie zawsze są zgodne z prawem… Jak to jest z usprawiedliwianiem nieobecności dziecka w szkole? Często szkoły stosują swoje wewnętrzne regulaminy, w których określone jest kto i na jakich zasadach może usprawiedliwić nieobecność dziecka w szkole. Niektóre placówki odmawiają usprawiedliwiania nieobecności wynikających z wyjazdów w trakcie roku szkolnego albo z powodu sytuacji rodzinnej (najbardziej hardkorowa akcja, o której słyszałam dotyczyła konieczności dostarczenia do szkoły aktu zgonu dziadka, aby usprawiedliwić nieobecność dziecka w dniu pogrzebu). Znam też przypadki, gdy szkoły w przypadku chorób trwających dłużej niż 3 dni wymagały od rodziców przedstawienia zwolnienia lekarskiego, ponieważ te podpisane przez rodziców nie były honorowane. Czy szkoła ma prawo żądać od rodzica zaświadczenia lekarskiego? W Polsce nauka jest obowiązkowa do ukończenia przez dziecko 18. roku życia i tym samym rodzice lub opiekunowie prawni są zobowiązani do zapewnienia regularnego uczęszczania dziecka na zajęcia. Usprawiedliwianie nieobecności również wchodzi w zakres władzy rodzicielskiej. Rodzic nie ma obowiązku dostarczenia do szkoły zwolnienia lekarskiego, ponieważ w polskim systemie prawnym brakuje przepisów mogących stanowić podstawę prawną warunku przedstawiania zaświadczenia lekarskiego w celu usprawiedliwiania nieobecności dziecka na zajęciach (krótko mówiąc – lekarze nie mają obowiązku takiego zaświadczenia wydać). A co z uczniami, którzy są już pełnoletni? W moim liceum honorowane były wyłącznie zwolnienia wystawione przez rodziców (a przynajmniej tak było w mojej klasie). Wyjątek stanowiły dwie osoby, które ze względu na sytuację rodzinną mogły usprawiedliwiać się same – byłam to ja (z racji posiadania dziecka) oraz kolega, który mieszkał sam, ponieważ jego rodzice pracowali poza krajem. Tymczasem zgodnie z prawem nieobecność na zajęciach szkolnych uczniów pełnoletnich mogą usprawiedliwiać sami uczniowie. Wynika to z faktu, że w momencie uzyskania pełnoletności władza rodzicielska ustępuje, a zatem uprawnienia i obowiązki pozostające w jej zakresie (w tym usprawiedliwianie nieobecności w szkole) wykonuje od tej chwili osobiście osoba pełnoletnia. Prawo a regulamin wewnętrzny szkoły Akty prawa wewnętrznego ( statuty i regulaminy) nie mogą pozostawać w sprzeczności z powszechnie obowiązującymi źródłami prawa – ustawami, rozporządzeniami etc. Tym samym ani statut szkoły, ani jej regulamin nie mogą w żaden sposób ingerować w zakres władzy rodzicielskiej ani w zakres uprawnień osoby pełnoletniej. To oznacza, że usprawiedliwienie nieobecności na zajęciach szkolnych jest obowiązkiem rodzica lub pełnoletniego ucznia, a nie lekarza. Szkoła może zatem co najwyżej określić formę i termin dostarczenia usprawiedliwienia. Dla przykładu – ja sama po raz pierwszy spotkałam się w Warszawie z możliwością usprawiedliwienia nieobecności eM ustnie lub poprzez wiadomość w Librusie, ponieważ w Toruniu wszystkie usprawiedliwienia musiały mieć formę pisemną, która pozwoliłaby na dołączenie ich do akt ucznia (więc odpadało pisanie usprawiedliwień w zeszycie). Czy szkoła ma prawo odmówić przyjęcia usprawiedliwienia od rodziców? Rodzice ponoszą pełną odpowiedzialność za dziecko do czasu ukończenia przez nie 18. roku życia. Tym samym w ramach władzy rodzicielskiej mogą samodzielnie decydować o nieobecności dziecka w szkole (np. z powodu złego samopoczucia, choroby albo sytuacji rodzinnej). Trzeba jednak pamiętać o konieczności realizacji obowiązku szkolnego. Jeśli rodzic nie jest w stanie o to zadbać to mamy do czynienia z przesłanką do ograniczenia władzy rodzicielskiej. W sytuacji, kiedy dyrektor szkoły podejrzewa rodzica o nadużywanie zwolnień, a tym samym – o naruszenie ciążącego na nim ustawowego obowiązku dbania o regularne uczestnictwo dziecka w zajęciach, wówczas szkoła może zawiadomić odpowiednie organy, które powinny sprawdzić sytuację rodzinną dziecka. Oczywiście najpierw sprawa powinna być wyjaśniona z rodzicami i umówmy się – nikt nie będzie wzywał opieki społecznej do rodziny, która zabrała dziecko na urlop w trakcie roku szkolnego. No chyba, że takie wyjazdy będą miały miejsce co miesiąc, a rodzic nie dopilnuje, aby dziecko nadrabiało później zaległości. Jeśli więc rodzice nie chcą być wzywani do składania dodatkowych wyjaśnień to powinni w usprawiedliwieniu uwzględniać powód nieobecności dziecka, oczywiście bez zbędnego wdawania się w szczegóły. Czy szkoła może odmówić przyjęcia usprawiedliwienia od pełnoletniego ucznia? Usprawiedliwienie złożone przez pełnoletniego ucznia podlega ocenie nauczyciela. Ocena ta jest dokonywana zgodnie ze statutem szkoły, w oparciu o doświadczenie zawodowe i życiowe nauczyciela oraz znajomość sytuacji ucznia. Nauczyciel nie ma obowiązku uznać usprawiedliwienie, o ile stwierdzi, że nie uzasadnia ono wystarczająco powodu opuszczenia zajęć lekcyjnych. Temat jest dyskusyjny, ale z drugiej strony – pełnoletni uczniowie to osoby dorosłe i (przynajmniej teoretycznie) w pełni świadome konsekwencji wynikających z nie pojawiania się w szkole. Co więcej – nie podlegają już obowiązkowi edukacji. To trochę tak jak z pracą – jeśli powiem szefowi, że nie pojawiłam się w biurze, bo musiałam wybrać się na pogrzeb członka rodziny lub rozłożyła mnie choroba to nikt nie będzie robił mi problemów. Ale jeśli usprawiedliwię się nagłą potrzebą wybrania się do kina (i to na seans w środku dnia)… no to sorry. Nawiasem mówiąc – kiedy pracowałam w call center, pracownicy wymyślali najróżniejsze wymówki dotyczące nieobecności w pracy, a najciekawsze z nich trafiały na tablicę ogłoszeń (oczywiście anonimowo). Poniżej macie przykład, który do dziś utkwił mi w pamięci: “Przepraszam, ale nie mogę się pojawić w dniu dzisiejszym w pracy, ponieważ moja dziewczyna dostała okres i muszę zostać w domu jako wsparcie duchowe w tych trudnych dla niej chwilach”. Jeśli uważacie ten wpis za wartościowy, to będzie mi miło jeśli udostępnicie go dalej. Być może zawarta w nim wiedza przyda się komuś z Waszych znajomych.

niedopilnowanie dziecka w szkole