Rozpoznanie, że pies boi się ulicy, jest zadaniem bardziej złożonym, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Oto klucze, które mogą Ci pomóc. Ostatnia aktualizacja: 25 maja 2021 r. Kiedy pies boi się wyjść na zewnątrz, to uczucie może objawiać się w sposób, który nie zawsze jest oczywisty. Ważne jest, aby wiedzieć, jak to zrobić rozpoznaj go i postępuj zgodnie z nim, aby Problem polega na tym , że pies chodzi swoimi drogami po sprawdzonym przez siebie terenie ( ogródek przez blokiem i kawałek trawnika ) . Boi się innych ludzi i psów . Niechce chodzić za mna i na smyczy . Kiedy chce iść z nim gdzieś indziej to się zapiera i nie można go ruszyć . Co poradzić na to ? Zobacz 11 odpowiedzi na pytanie Pies boi się burzy również ze względu na ładunki elektryczne w powietrzu. Kiedy jest ono naelektryzowane, zwierzę może to odczuwać na sierści. Taki problem mają przede wszystkim długowłose psiaki. Kolejnym istotnym aspektem jest też zmiana ciśnienia atmosferycznego, do której dochodzi w trakcie burzy. Dlaczego mój stary pies nagle się boi? Psy nagle stają się paranoiczne z powodu ukrytego strachu, fobii, lęku przed separacją lub problemów ze zdrowiem fizycznym. Chociaż złożoność psa paranoidalnego nie została dokładnie przeanalizowana, faktem jest, że cierpią na to niektóre psowate. Oto 6 oznak, że twój pies chce wyjść na spacer! 1. Trzyma w pysku swoją smycz. Czy twój pies kręci się po mieszkaniu i wygląda, jakby przygotowywał się do wyjścia? Chodzi wokół ciebie, trzymając w pysku swoją smycz? A może jest na tyle zdesperowany, że otworzył szafę, w której trzymasz akcesoria spacerowe? jumlah nol dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah. Spotkaliście się kiedyś z sytuacją, aby pies nie chciał iść na spacer? Znacie to uczucie, kiedy radośnie wychodzicie na dwór z planem pokazania maleństwu świata i nagle na ziemię sprowadza Was kotwica w postaci szczeniaka, który za nic w świecie nie chce iść dalej? Co zrobić? Jak sobie z tym poradzić, a najważniejsze: jak pomóc szczenięciu w tej sytuacji nie powodując problemów w przyszłości? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo sama na przykładzie Elzy dopiero się tego uczę, ale chyba to onczym dziś napiszę jest skuteczne, bo z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale od początku. Z Elzą jest następujący problem: „Chce mi się siusiu, musimy iść na dwór!” – piękny komunikat, godny dorosłego psa wyrażony histerią, jakiej świat nie widział i waleniem łapami w okno balkonowe. W te pędy biorę więc szczeniaka na ręce i zbiegam po klatce schodowej. Dopadam pierwszego kawałka trawnika i… i postawiona na ziemię Elza odwraca się na pięcie i z nie mniejszą szybkością niż moja, zapiernicza do domu z piskiem: „Jednak jeszcze wytrzymam, wracajmy!” Łapię ją w połowie klatki schodowej, tłumacząc, że takiemu maluszkowi nie wolno wbiegać po schodach, po czym wynoszę na drugi koniec osiedla, gdzie rośnie nieskoszona wielka trawa. Dla Elki – istny busz. Mała tam uspokaja się, załatwię swoje potrzeby i pędem wraca do klatki – skąd z na drogę, skoro zawsze ja tam wynoszę? Tego nikt nie wie. Spacery w mieście praktycznie nie istnieją. Mała siada na środku chodnika i głośno lamentując odmawia dalszego spaceru. Próby przywołania, zabawy, zachęcenia do czegokolwiek spoczywają na niczym, bo szczeniak wraca do domu i gdyby nie smycz, która ogranicza jej ucieczkę pewnie czekałaby nam nie na pierwszym piętrze pod naszymi drzwiami zanim zdążyłabym ją zawołać. Więc siedzimy. Ona siedzi na środku chodnika, a ja kucam kawałek dalej i czekam. Czekam, aż szczeniak mi się odwiesi. Gdy chcę do niej podejść, cieszy się, noskuje mnie po twarzy, po czym korzystając z okazji, po chwili miziania ucieka w stronę klatki lub na schody, bo moje podejście pozwoliło jej zyskać kilka merów smyczy by podejść bliżej do domu. Więc nie podchodzę i czekam. Po kilku minutach tragedii, Elza przybiega do mnie ziejąc zestresowana. Wskakuje na kolana i każe się nosić. Więc siedzimy kolejne minuty, aż się uspokoi. Ale dwór jest taki przerażający… w końcu zdejmuję ją z kolan i odchodzę kilka kroków do tyłu wołając. Czasem podbiegnie wydając dziwne okrzyki w stylu: „Ha, Ha, Hahaha!” ale zdecydowanie częściej siada w miejscu w którym ją zostawiłam (kiedy okaże się, że znowu nie da się pobiec do domu) i szczenięca tragedia rozpoczyna się na nowo. Wrzaski i pisk jakby ją ktoś ze skóry obdzierał, a ja stoję dwa metry dalej i próbuję przebić się do mózgu mojego szczeniaka. W końcu! Odwiesza się i z płaczem przybiega do mnie. Wielkie pochwały i wielkie głaski. Zabawa zabawką, albo smakowity gryzak pojawia się magicznie w mojej ręce, ale Mała nimi gardzi. Jeszcze jedna próba, by zrobiła kilka metrów i wracamy do domu. Tym razem szczeniak mało nóg nie pogubi tak pędzi do klatki, czyli jednak umie chodzić! Cóż… dwór jest straszny. Następnym razem na spacer wychodzi dla odmiany z nami Donner. Z tym to Elka czuje się bezpieczna. Wiadomo za kim iść, kogo się pilnować, gdzie siknąć i co powąchać, choć i przy nim zdarzają się zawiechy, szczególnie kiedy zaszczeka gdzieś pies. Zielona w kwestii tak małych szczeniaków długo nie mogłam ogarnąć, czemu Elza kiedy usłyszy psa, nawet będąc w domu, biegnie i chowa się w najciemniejszy kąt. I tu o dziwo przyszedł mi z pomocą M. czym mnie niezwykle zaskoczył. Suka jego rodziców miała kiedyś szczeniaki i według M. szczeniaki mieszkające w budzie z matką uczone są chować się do budy, kiedy tamta szczeka. Coś w tym jest, bo jaki pies by nie szczeknął, gdzie by nie szczeknął, Elka przerywa zabawkę, spanie, jedzenie i z pełną szybkością ucieka pod łóżko. Czy coś z Elzą jest nie tak? Nie… wszystko w porządku tylko miasto jest takie straszne. Zabrana do lasu, biega luzem pilnując się Donnera i nie ma problemów z chodzeniem. A na próby wzięcia na ręce kończą się wyrwaniem, bo szczeniak w jej wieku jest już dużym i samodzielnym psem, mimo, że po kilometrze spaceru powinien być już padnięty. Ale nie! Elza sama będzie chodziła. Nie ma skakania, by wziąć na ręce, nie ma histerii i siadania na drodze jakby ją coś unieruchomiło. To samo dzieje się w ogrodzie, zupełnie inny szczeniak. Pewny siebie, radosny zabawowy. Kiedy chodzi z M. do pracy również bez większych obaw zwiedza część biurową jego firmy, odwiedzając ciotki z różnych pokoi, chętnie też wychodzi za potrzebą na przylegający do jego pokoju trawniczek. Ale jego firma jest… można by powiedzieć w szczerym polu. Zatem co jest przyczyną? Czy to wina smyczy? Z ciężkim sercem puszczam małą na osiedlu i po kilku sekundach dopadam ją na klatce schodowej. Tak zwiewała, że aż się za nią kurzyło, a nic się nie wydarzyło. Nikt, ani nic nie pojawiło się w zasięgu wzroku, nic nie huknęło, żaden pies nie zaszczekał… Ponowna próba i…. ponowna porażka. Zapinam więc szczeniaka na smycz i siadam na ławeczce koło niej. Szczeniak się szarpie, histeryzuje, bo ona koniecznie musi iść do domu. W końcu odpuszcza i przychodzi do mnie. Bez większego problemu wspina się na ławkę, potem włazi na moje kolana i ciężko dysząc obserwuje otoczenie. Ignoruje zaproponowaną zabawkę, chwilę się waha, po czym zjada smaczka. Po dłuższej chwili uspokaja się i schodzi z kolan. Wącha trawę, niby przypadkiem kierując się w stronę klatki. Kiedy smycz się napnie, dostaje histerii, ale bardzo szybko wraca do mnie. Siada i patrzy na mnie tymi swoimi smutnymi oczkami: „możemy już iść?”. Wzdycham ciężko, wstaję i idziemy, a Mała dostaje nagle +5pkt siły i +5pkt szybkości. W ostatniej chwili łapię ją, by nie zaczęła wskakiwać po schodach i zanoszę na piętro. Nim zdążę ją postawić jest już pod drzwiami, radośnie machając ogonem – zupełnie inny szczeniak. Wpada jak torpeda do domu i dawaj! Bawić się, zaczepiać Donnera, pić wodę, szczęście nie z tej ziemi. A ja się zastanawiam co zrobić. Czy dalej oswajać ją z miastem, skoro kosztuje ją to tyle stresu i nerwów? Dobra… z miastem to zbyt wiele powiedziane, bo jest to tylko blok, chodnik na którym bawią się dzieci, niezbyt ruchliwa dojazdowa ulica i… tyle. Do „centrum” Grójca jeszcze się nie wybrałyśmy, pod główniejszą ulicę jeszcze nie podeszłyśmy, innego psa jeszcze nie spotkałyśmy… a tu już taka trauma… porównywalna do stresu jaki miał Donner będąc na spacerze w centrum Krakowa, który i tak dzielnie zniósł, tylko po powrocie na nocleg zwymiotował stresy… Jak więc żyć? Jak pracować? Czy wywozić ją na spacery tylko do lasu? A gdzie wyprowadzać na pilne potrzeby? Zaciskam zęby, całuję ją w nosek i borę pod pachę. Ponownie schodzimy ze schodów. Taszczę tego mojego szczeniak przez całe osiedle, który z dnia na dzień więcej waży, by puścić ją w „bezpiecznej” trawie, z której jej nie widać i na której można spokojnie załatwić potrzeby, a potem powtarzam całą historię z ławeczką. Donnera wiecznie prowadzać z nią nie mogę, bo musi się uczyć trochę samodzielności, zresztą ogarnięcie ich dójki, kiedy jedno ciągnie na przód, a drugie w tył jest niemożliwe. Sam Donner też nie jest zachwycony „tempem” spaceru, ani jego długością. Więc dalej cierpliwie pracuję, choć chce mi się płakać, kiedy widzę jej panikę i nie wiem jak jej pomóc by poczuła się lepiej. Czy zabierać ją od razu do domu po pierwszym pisku? Czy dać się uspokoić i nagradzać spokój? To dopiero ośmiotygodniowy maluch. Ciężko wymagać od niej zachowań dorosłego psa. Więc w moim działaniu nie ma konsekwencji. Czasem pracujemy, a czasem na życzenie księżniczki wracam do domu. Trudno. Jak podrośnie najwyżej odpracujemy powstałe problemy, ale nie mam serca oglądać tego jak maluch przeżywa „spacer po mieście”, skoro mogę zabrać ją na fajny spacer do lasu, na którym się dobrze czuje. Jak podrośnie, zaczniemy chodzić gdzie indziej, ale obecnie najważniejsze jest by Elza mi ufała, wiedziała, że ze mną jest bezpieczna, niezależnie od tego gdzie się znajdujemy. Tylko te nasze codzienne szybkie siki spędzają mi sen z powiek. Wynoszenie szczeniaka na drugi koniec osiedla, co kilka minut, bo często pojawia się: „Jednak nie, wytrzymam jeszcze, tylko wróćmy już”, a w domu okazuje się, że jednak ma potrzebę i nie wytrzyma, więc spowrotem na dwór. Dziwnie… ciężko… Budzik i Donner nie mieli takich problemów. Okej… ja nie miałam takich problemów, bo ogród stał otworem i potrzebę można było załatwić zawsze i wszędzie. Ale nie pamiętam, by kiedykolwiek spacery były dla nich problemem, ale… mieszkaliśmy na obrzeżach Lublina. Prawie na wsi, więc może w mieście było by podobnie? Kto wie? Pożyjemy, zobaczymy. Ale tak jak pisałam we wstępie z dnia na dzień jest lepiej. Dziś Elza niesiona na rekach postanowiła się zacząć wyrywać i postawiona na ziemi, sama przeszła ostatnie kilka metrów do „bezpiecznej” trawy, a później zachęcona nawet dość radośnie przeszła kawałek ulicą. Wprawdzie ławeczka pod blokiem dalej jest traumatyczna, ale powolutku, powolutku ze wszystkim się oswoimy. Najważniejsze, by mała czuła się przy mnie bezpiecznie i przede wszystkim nad tym pracujemy. Czego natomiast nie polecam robić z takim szczeniakiem? wlec go na smyczy, szarpać, holować – awersja w czystej postaci, a potem już jest tylko gorzej. kiedy wyrywa się i próbuje oswobodzić ze smyczy stać niewzruszonym – pozwalając mu popadać w coraz głębszą panikę. nie szanować obaw, problemów i potrzeb szczeniaka uważając, że musi się przyzwyczaić. – Musi zhabituować wiele rzeczy, ale kiedy będzie na to gotowy i kiedy będzie miał w nas oparcie. A zaufania nie da się zbudować w ciągu tygodnia, a przynajmniej nie na tyle, by od razu takiego malucha, który ma problemy ciągnąć do centrum miasta, innych psów i ludzi. zupełnie wykluczyć stresujące miejsca – NIE! Tylko poznawać je stopniowo, z rozsądkiem i z szacunkiem dla naszego psa. Ogółem: 38 834, dzisiaj: 3 Przeczytaj także: Amelia Bartoń - Mam dość specyficzne poczucie humoru, stosuję dużo ironii (zazwyczaj autoironii) oraz przenośni - nie odbieraj wpisów dosłownie i osobiście! Są to moje indywidualne przemyślenia i nie musisz się z nimi zgadzać, dlatego przed rozpoczęciem czytania wpisów skonsultuj się z weterynarzem lub behawiorystą, gdyż każdy wpis niewłaściwie zrozumiany grozi utratą zdrowia. Niewskazane dla osób bez dystansu. Substancja czynna: obiektywne ocenianie świata i osobiste przemyślenia. Czytane w nadmiarze mogą powodować frustrację i chęć hejtu. Czytasz na własną odpowiedzialność! Odpowiedzi Spokojnie z nim wychodź i jak będę jakiś niepokojący dla niego dźwięk to spróbuj odwrócić jego uwagę smakołykiem, zabawką, głaszcz go , baw się z nim jakby nigdy nic :) Może to trochę potrwać (kilka dni) ale powinien już nie zzwracać uwagi :) vt2002 odpowiedział(a) o 16:43 Tez mam psa i wiem co czujesz ale mój nie boji wychodzić na dwór tylko szczeka ciągle .Może kiedy zacznie szczekać weź go na ręce przytul go pogłaszcze i kiedy przestaną wypuścił go i wróć do domu (wyjdzie daleko od domu) mam nadIeje ze pomogłam no niestety teraz to jest ten problem ja sama się czasami boje , a co dopiero pies .. może poprostu przez te 2 dni nie odchodz z nim daleko od domu , poprostu pod klatke / do ogrodu i tyle .. potem po sylwestrze sie powinien uspokoić no i wtedy zacznij z nim normlanie wychodzić , na razie nie ma co go narażać na taki stres , bo jescze wystrzelą gdzieś niedaleko was , i się tak wystraszy że jeszcze coś mu się stanie. EKSPERTRitenuto. odpowiedział(a) o 17:08 To nic dziwnego, wiele psów boi się fajerwerków. Proponuję stworzyć przyjemne skojarzenia z hukiem fajerwerków. Na początku ćwicz w domu -> huk fajerwerk + spokojny pies = smakołyk. Później wyjdź na dwór. Uspokajaj psa, ale też bądź stanowcza. Pochodź z psem, pobawcie się razem, poleć zwierzęciu szukanie smakołyków itd. W domu możesz puścić psu 'muzykę relaksacyjną', po której wiele psów zasypia. :D [LINK] <- filmik jak poradzić sobie z psem w sylwestra, polecam obejrzeć. :) moze wynos go na rekach na dworzu.. nie wiem.. teraz ma pewnie na prawdde duzy lek , wiec nie wiem kiedy mu to przejdzie.. biedny.. moj pies mial kiedys tak samo, ale po dluzszj chwili normalnie wyszedl na dwor jak sie uspokoil .. blocked odpowiedział(a) o 16:52 Najpierw pociągnij psa do będzie wychodził daj wejdźcie do pies jest drżący na dworzu nie ten sposób nagradzasz takie dała złą odpowiedz. Uważasz, że ktoś się myli? lub Decydując się na psa, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że spacery z pupilem staną się nieodłączną częścią naszego życia. Będziemy musieli spełniać ten obowiązek, który przecież może być również przyjemnością. Miłośnicy czworonogów uwielbiają wychodzić ze swoimi pupilami. Czasami jednak w natłoku codziennych spraw spacer z psem odkładamy „na później” lub pogoda za oknem nie zachęca nas do wyjścia. A pies? Czasami ukradkiem, czasem wręcz demonstracyjnie upomni się o wyprowadzenie go na dwór. Jak? Oto 6 oznak, że twój pies chce wyjść na spacer! 1. Trzyma w pysku swoją smycz Czy twój pies kręci się po mieszkaniu i wygląda, jakby przygotowywał się do wyjścia? Chodzi wokół ciebie, trzymając w pysku swoją smycz? A może jest na tyle zdesperowany, że otworzył szafę, w której trzymasz akcesoria spacerowe? To jasny sygnał dla ciebie, że czas porzucić dotychczasowe zajęcie i wyprowadzić psa na spacer. 2. Wyczekuje przy drzwiach Stoi przy drzwiach z wyrazem wielkiego smutku lub wykonuje taniec w stylu „pośpiesz się człowieku, bo zaraz zasikam całe mieszkanie”. To jasny znak, że twój pies potrzebuje spaceru i to teraz, już, zaraz! 3. Przynosi ci obuwie Czy twoje buty zniknęły z przedpokoju? A przecież tam je ostatnio zostawiłeś. Zaczynasz nawet zastanawiać się, czy przypadkiem nie dopada cię skleroza. I wtedy do pokoju wchodzi pies, a w pysku trzyma… twoje buty. Cóż, chyba ktoś chce ci powiedzieć, że czas wyjść z domu. 4. Macha ogonem jak nigdy wcześniej Macha ogonem, jakby nigdy wcześniej nim nie machał. Nie powiedziałeś wcale „idziemy na spacer”, ale pies myśli zupełnie inaczej… Chyba musicie wyjść natychmiast, zanim pies „zamacha ogonem” cały dom. 5. Wydaje z siebie najsmutniejszy dźwięk na świecie Pies opada z hukiem na swoim legowisku, przy okazji wzdychając. Wzdycha tak bardzo, że aż ty czujesz ten podmuch powietrza, który jednak kryje w sobie coś jeszcze. To najgłośniejsze, najsmutniejsze i najbardziej „przesadne” westchnienie na świecie. To dźwięk psa, który pragnie spaceru. 6. Jest wpatrzony w okno Czy twój pies spogląda wymownie przez okno, a jego głowa porusza się raz w prawo, raz w lewo, obserwując każdy krok przechodniów? To znak, że czas na spacer! Musisz wiedzieć, że kiedy czworonóg jest naprawdę zdesperowany, będzie prosić o spacer również szczekaniem, jakby chciał zwrócić uwagę osób za oknem. A nuż ktoś się nim zainteresuje i wyprowadzi go na dwór, skoro opiekun się nie kwapi… Pies chce wyjść na spacer, bo jest… psem! A pies, jeśli jest zdrowy i pełny sił, zawsze chętnie wyjdzie na spacer. Nawet jeśli pogoda wcale nie zachęca do wyjścia z domu. Zresztą, co to ma za znaczenie, skoro na zewnątrz tyle się dzieje! Gdy twój pies chce wyjść na spacer, jak to okazuje? Koniecznie napisz o tym w komentarzu! Zacznij od budowania wspólnej więzi w domu, poza spacerami. Naucz sunię zabawy, tego, że obecność z Tobą i współpraca są bardzo fajne (duuużo nagradzania, nawet za błahostki). Ale nie narzucaj się jej za bardzo. Zabieraj sunię na spacer na smyczy, a najlepiej na długiej lince. Najlepiej, jakbyś na drugiej smyczy prowadziła najbardziej opanowanego i stabilnego psa ze swojego stada. Chyba, że ten pilnuje się blisko Ciebie bez smyczy. Chodzi o to, żeby wspierał sunię i uczył ją zachowywać się na spacerze. Nagradzaj sunię za podążanie za Tobą, węszenie, wszelkie zainteresowanie czymkolwiek poza zawracaniem do domu. Zachęcaj ją, odwracaj uwagę, spróbuj tak zaplanować spacer, żeby droga "od domu" była super wesoła, a powrót nudny i nieciekawy. Nie pozwól, żeby sunia wyrywała z powrotem do domu, naucz ją, że podążacie w kierunku domu tylko wtedy, gdy ona jest spokojna, rozluźniona i nie panikuje (zawracaj lub zatrzymuj się, gdy histeryzuje, a idź spokojnym krokiem, gdy jest rozluźniona). Wszystko na lince oczywiście. Nie głaszcz i nie mów miłym głosem, gdy sunia chce wracać. Nagradzasz ją za to. Głaskanie w ogóle bym wyeliminowała, chyba że sunia bardzo to lubi i jest rozluźniona. Natomiast nagrodę głosową stosuj, gdy oddalacie się od domu i ona zachowuje się przyzwoicie. Gdy próbuje zawracać, zignoruj i ruszaj stanowczo dalej, nie zwracając uwagi na jej zachowanie. Możesz ją zachęcać głosem, podbiegać do przodu, zabawiać, ale nie użalaj się nad nią i nie głaszcz. Możecie najpierw robić króciutkie spacery, dosłownie wyjście przed bramę i w miarę postępów je wydłużać. Poza tym przebadaj gruntownie sunię. Czasami choroby, np. serca lub aparatu ruchu powodują, że pies czuje dyskomfort podczas oddalania się od domu, poza tym stres nasila dolegliwości i suka chce szybko wracać do domu. Zajrzyj na wątek mojej suni, nie polecam leków, ale znajdziesz tam parę wskazówek i pomysłów na radzenie sobie z takimi problemami: [url] Żywienie psa Odpowiednie żywienie jest jednym z ważniejszych aspektów opieki nad psem. Jeśli chcesz, by Twój pies był zdrowy, musisz pamiętać o podstawowych wymaganiach żywnościowych. Pies na... Sucha karma dla psa W dzisiejszych czasach suche karmy są najwygodniejszą formą karmienia psów. Jednak nie wszystkie karmy są zbilansowane w taki sposób, w jaki być powinny. Zamiast pysznego mięsa... Pies nie chce jeść suchej karmy Zdarza się, że pies nie chce jeść suchej karmy. Często jest to wynikiem błędów żywieniowych popełnionych przez właściciela, bywa też, że powodem niechęci do spożywania... Jak wybrać suchą karmę Wybranie dobrej suchej karmy nie jest takie łatwe, jak może się wydawać. Jeśli kiedykolwiek spojrzeliśmy na tabelkę składników, na pewno zauważyliśmy brak jednej ważnej... Ciąża u psa U suk zdolność do zajścia w ciąże pojawia się około 8-12 miesiąca życia (zależy to w dużej mierze od rasy oraz wielkości zwierzęcia). Raz na 6 miesięcy suka wchodzi w okres... Nowy pies w domu Prawie każdy z nas, będąc w nowym miejscu, czuje się trochę spięty. Jesteśmy jednak w i tak lepszej sytuacji niż mały, bezbronny psiak, po raz pierwszy goszczący w naszych... Żywienie psa w starszym wieku Gdy nasz pies zaczyna się starzeć, powinniśmy zadbać o odpowiednią dla jego wieku dietę. U różnych psów starość rozpoczyna się w różnym wieku – ma to głównie związek z... Żywienie psa z alergią pokarmową Alergia pokarmowa zdarza się u coraz większej liczby psów. Charakterystycznymi jej objawami, które skłaniają nas do wizyty u weterynarza są świąd i zaczerwienienie skóry. Nasz... Co jedzą nasze psy i koty Kupując w sklepie spożywczym jedzenie chcesz, aby było nie tylko smaczne, ale i zdrowe. W pierwszej kolejności zwracasz uwagę na jakość, coraz częściej studiujesz etykiety... Jak czytać etykiety karm Etykieta karmy jest podstawowym źródłem komunikacji między producentem, a właścicielem zwierzęcia czy lekarzem weterynarii. Musimy jednak nauczyć się odpowiednio interpretować...

pies boi sie wyjsc na spacer