Dzień dobry :) MENU PROJEKTOWA Fasolowa 7,90zł Kurkowa 8,40zł Łazanki z kapustą i boczkiem 11,90zł Pulpety w sosie z cebulowym z kaszą i surówkami 16,90zł Kotlet wieprzowy z ziemniakami i surówkami
Tymczasem w przytoczonych na wstępie konstrukcjach człony na dzień dzisiejszy, na dziś, na tę chwilę nie spełniają tej roli, występują w innym kontekście i dlatego muszą być zastąpione wyrazami dziś, dzisiaj, obecnie, teraz bądź wyrażeniami na razie, w tej chwili itp.: Dzisiaj ( obecnie, na razie, teraz) nie wygląda to dobrze.
Dzień dobry :) MENU PROJEKTOWA Pieczarkowa z makaronem 6,40zł (w zestawie z daniem 4,40z) Żurek z 1/2 jajka 8,40zł Forszmak 9,40zł Opiekane pierogi z To i owo - Dzień dobry :) MENU PROJEKTOWA Pieczarkowa z
piękne wiersze o przemijającym życiu, wiersze na dzień dobry, pozytywne myślenie, Barbara Lojtek, blog z wierszami, czas w poezji, dobre myśli,
Dzień dobry, dziś chcielibyśmy zaproponować coś nowego - pierogi z soczewicą 寧 Świeże i świetne! A oprócz tego pyszna zupa gulaszowa w wydaniu drobiowym Jesteśmy dziś do 19 i jutro od 12! Miłego
jumlah nol dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah.
dzień dobry Poprawna pisownia dzieńdobry Niepoprawna pisownia Formułę powitalną dzień dobry zapisujemy ROZDZIELNIE, podobnie jak inny zwrot powitalny dobry wieczór. Warto jednak w tym miejscu odnotować, że żartobliwy synonim dzień dobry, używany w sytuacjach nieoficjalnych, a mianowicie dzieńdoberek, ma pisownie w mowie potocznej słyszymy określenie „na dzień dobry”, używane w znaczeniu najpierw, na początek. W tym wypadku również nie łączymy poszczególnych zwrotów dobry, kocham Cię. Już posmarowałem Tobą chleb. (Strachy na Lachy)Dzień dobry, synku. Wyspałeś się?Przyszedłem do niej i na dzień dobry usłyszałem wyrzuty, że powinienem być wczoraj. Zobacz również - jak piszemy
W sondzie najwięcej osób zagłosowało na piękną pracę Anny M, która dla rozróżnienia od Ani M. dodała sobie przydomek Rapsody. Osobiście uważam, że jest to zwycięstwo w pełni zasłużone. Kunsztownie wykonane, co wcale nie jest łatwe w tym programie. Na pamiątkę, Aniu, otrzymujesz ode mnie ramkę na zdjęcia i to jest ta zapowiadana poprzednio niespodzianka. (Proszę nie regulować odbiorników - jakość tych zdjęć jest naprawdę taka zła, ale ramka jest śliczna. Moja drukarka zastrajkowała i postanowiła przynieść mi wstyd tym wydrukiem. Nie dam się jej! Prezentem jest ramka, a nie wydruk. :) ) Czekam, Aniu, na adres do wysyłki i serdecznie gratuluję. Oddałam na Ciebie głos z domu, a z pracy na Gigę, której niezapominajki bardzo mi się podobają. A teraz już poza konkursem pochwalę się, a może poskarżę, sama nie wiem, że jedna taka qrzasta blogowianka przysłała mi mój portret. Oto on: Dwa dni zajęło mi szykowanie zemsty, ale jak już powstała, to podwójnie! która na potrzeby blogowego kamuflażu przybiera taką postać: Podobna? Mam Wam jeszcze do pokazania konkurencję dla Igorowego wojownika w wykonaniu MójCiOnego. Widać, że mój mąż jest zafascynowany Japonią, prawda? I na koniec... znów nie wiem, chwalić się czy nie ma czym? Okazało się, że stanowię konkurencję dla swojej własnej blogowej największej gaduły, czyli Aluchy mojej kochanej! Oddaję głos Panterze, która postanowiła mnie w niedzielę u siebie, z tej okazji, uhonorować: I jeszcze jeden drobiazg na dobre rozpoczęcie niedzielnego poranka: Ance Wrocławiance za mistrzowskie gadulstwo na moim blogu i osiągniecie 200 komentarzy oraz za to, że "odkryła" mnie dla siebie i innych, po dwóch latach mojego pisania sobie a muzom, dedykuję: Dziękuję, Pantero, bardzo mi miło! Kotek jest uroczy. :) I jeszcze na najostatniejszy z ostatnich koniec film dla wielbicieli długich, nudnych scen z nagłymi zwrotami akcji oraz dla wielbicieli Panienki Wisienki. Ci, którzy nie mogą słuchać filmiku z dźwiękiem, niech podłożą sobie w wyobraźni odgłos, jaki wydaje stado galopujących koni. :) Wiśka odrabia jak szalona rok w klatce. Ciągle chce się bawić, ciągle zaczepia, śpiewa, prosi, podrzuca swoją myszkę, goni piłeczkę, ale najbardziej uwielbia szalone gonitwy po korytarzu za paskiem od szlafroka. :) Miłego dnia, dużo uśmiechu. :) Mój dzień zapowiada się na ciężki.
Dziś wrrrreszcie pospałam do wstałam wypoczęta i zadowolona. Do potfora dotarło w końcu, ze ma z rana na paluszkach chodzić, co oznacza mniej więcej tyle, żeby przynajmniej nie trzaskać drzwiami i ciut ciszej się wysławiać. Ichnie wstawanie poszło w miarę cicho i sprawnie, więc sie nie wybudziłam. I o to mi chodziło!Wczoraj odbębniłam wizytę w pracy, choć wcale a wcale jechać nie miałam ochoty. Jeszcze za wcześnie, nie zdążyłam zatesknić. Jednak obiecałam Ninie, ze sie zjawię po rzeczy, które dla mnie przygotowała, nie było tedy innego wyjścia. Kobieta postanowiła pozbyć się zbyt długo rezydującego w szafach asortymentu, ja zaś podjęłam się przejżeć toto. I stało się. Wróciłam do domu z 2 siatkami, ogromna białą z pościelami dla bobasa i ubraniami po chłopcach Niny oraz zwykłą sklepową siatką w kolorze różowym z ciuszkami dla Soni. Zawartość obu wyrzuciłam na nasze przedmałżeńskie łoże z grubsza je tylko przejżawszy, po czym pognałam po Majke do przedszkola. Po powrocie mówię do córki W sypialni na łóżku leżą ubrania. Zobacz Majuś czy coś ci się tam spodoba. Na odzew długo nie musiałam czekać, bo już po chwili Majka krzyczy z pokoju Ta różowa siatka mi się podoba! No ba! Siatka rzeczywiście niczego sobie, darmowa, różowa, szeleszcząca przyjemnie przy najmniejszym dotknięciu. Ma gust dziewczyna! Prawda, że ubrania po chłopcach, typowo męskie w kroju i kolorach, z lekka już sfatygowane były i księżniczkom w takowych nie przystoi się pokazywać. Wyszperała dziewczynka dla siebie, oprócz siatki rzecz jasna, jeszcze różowy Tshert z czarnym nadrukiem w trupie czachy. Ale różowy! więc ładny. Ja zatrzymam ciuszki i pościele dla Soni, resztę zas przejmie Tomasz jako szmaty do garazu. I tym sposobem wszystkie zadowolone...
Dzień dobry przed przerwą w nadawaniu. Nie zdążyłam przygotować nic ciekawego na dziś, niestety. Wczoraj okropnie zasmuciła mnie wiadomość, że Wisia wyszła z domu już 2 miesiące temu i do dziś nie wróciła. Serce pęka. Mam nadzieję, że ktoś jej pomógł, że nic jej nie jest. Ona i Goplanka - te rozstania były dla mnie najcięższe. Jakie to smutne. Biedna kociczka... :(( Hokus za to ma się świetnie. Diabeł to wcielony. Nie istnieją dla niego zamknięte drzwi ani żadne zakazy. Będziemy wymieniać w domu klamki na gałki, bo nie da się spać ani funkcjonować normalnie. Kocurro w dzień śpi, a w nocy zaczyna szaleć. Dopiero teraz wiemy, co to znaczy mieć w domu kota! Zrobił nam niezły tłum. :) Z Ruficzka też niezłe ziółko. Kiedyś mówiliśmy przy nim do siebie "idziesz z Rufim na spacer?", próbując jedno na drugie zwalić ten obowiązek. Szybko jednak oduczyliśmy się tego, bo pies na dźwięk tych słów zrywał się na równe nogi, cieszył się, piszczał i nie było wyjścia, trzeba było natychmiast na spacer wychodzić. Metodą prób i błędów, testując: "Idziesz z Rufim na spac?" - podniecenie i entuzjazm. "Idziesz z Rufim na spa?" - jak wyżej. "Idziesz z Ruf na s?" - bez zmian - szał radości. "Idziesz z R na s?" - cisza i spokój. I tak się teraz u nas mówi, żeby mu nie robić przedwczesnej nadziei. :) Cudowna, absolutnie bez wad, kochana, miła, chętna, subtelna, mięciutka jak króliczek Dakota wciąż szuka domku, nie mogę tego zrozumieć. To skarb. Dodatkowo kotka ma za sobą wszystkie odrobaczenia, odpchlenia, szczepienia - naprawdę stanowi niezłą gratkę. W grudniu będę pojawiać się na blogu bardzo w kratkę. Proszę się nie niepokoić. :) Wyniki ogłoszę, jak tylko wyłoni się zwycięzca.
to i owo na dzień dobry