Nigdy nie miałam chłopaka Recommended Posts. Seithr. Napisano 17 czerwca 2007. Seithr. Użytkownicy; 226 Napisano Reed wychowywała mama a ojca nigdy nie poznała. Od jakiegoś czasu Jennifer zaczęła się spotykać z Adamem Hale. Ich relacja bardzo szybko przerodziła się w głębsze uczucie. Nikt nie spodziewał się tylko na ile problemów się napotkają wchodząc do tej rodziny. Bardzo szybko Reed z matką przeprowadzają się do domu Adama i jego syna. Ja też mam rocznikowo 21 i też nigdy nie miałam chłopaka. Obracam się dużo w kręgu facetów (takie studia), jestem ładna (tak uważam i tak też słyszę od innych :P), miła, pomocna etc., ale jak byłam samotna, tak jestem. Ma opinię kobieciarza w szkole i nie jest w moim typie. Wylogowałam się z facebooka, bo nie chcę go w żaden sposób zranić. Nie odpisałam mu. Dodam jeszcze, że nigdy nie miałam chłopaka. Niektórzy mi mówią, że jestem zbyt niedostępna, dlatego odstraszam chłopaków. No, ale teraz jestem w takiej sytuacji i nie wiem jak postąpić Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Sama sobie mówię, że no przecież jak chcę mieć chłopaka, to nie mogę poznawać 2 nowych w ciągu roku, bo statystycznie nie ma nawet jak się związać I to samo ze znajomymi Niestety przez natłok obowiązków w ciągu ostatnich lat nie miałam nawet jak poznawać nowych ludzi, mimo że bardzo jumlah nol dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah. fot. Adobe Stock, aletia2011 Nigdy nie lubiłam zwierząt. Bałam się ich. Ale ta czarna kotka miała w oczach coś takiego, że nie mogłam jej wyrzucić… Podobno kiedy byłam dzieckiem, któryś z lekarzy uznał, że jestem w pewnym stopniu autystyczna. Bo nie lubiłam ludzi, nie umiałam z nimi rozmawiać, nie bawiłam się z rówieśnikami i wolałam być sama. W dodatku bałam się zwierząt, nawet małych kotków i piesków. Z biegiem lat nic się w tej kwestii nie zmieniło, a pewne fobie tylko się wzmocniły. Nikogo więc nie dziwiło, że jestem sama, nie mam męża (nie darzę mężczyzn sympatią, i wzajemnie) ani przyjaciół. Zawód też sobie wybrałam taki, w którym mało mam do czynienia z ludźmi – jestem archiwistką. Od śmierci mamy przed pięcioma laty mieszkałam w naszym rodzinnym domu sama. Nie czułam się nieszczęśliwa… Nie tęskniłam za zmianą, a nawet gdyby mnie ktoś spytał, byłabym jej przeciwna. Ale nikt nas o to nie pyta. Normalnie wzięłabym miotłę albo jakiś kij i wygoniła kocura! Pięćdziesiąte dziewiąte urodziny spędziłam jak zwykle w kinie. To już taki mój rytuał. Z trzech filmów, jakie były tego dnia w repertuarze wybrałam ten, na którym było najmniej ludzi. „Życie Pi”. Wyszłam oczarowana wizją i przesłaniem. Na piechotę doszłam do domu, wciąż przeżywając filmowe sceny. Postanowiłam też, że następnego dnia wybiorę się na ten film jeszcze raz. Był wczesny lipcowy wieczór. Otworzyłam skrzypiącą furtkę prowadzącą do ogrodu przed domem… Ogród to może za dużo powiedziane, ot kilkumetrowy spłachetek trawnika z kilkoma krzewami przedzielony kamiennym dojściem do mikroskopijnego ganku. Z tyłu domu ogród był nieco większy, mniej więcej wielkości dwóch garaży. A parterowy dom miał pięćdziesiąt pięć metrów plus strych i piwnica. I z pewnością wymagał generalnego remontu, ale jak większości mieszkańców tej dzielnicy, nie było mnie na to stać. No, ale ja nie o tym miałam mówić… Wchodziłam już na na ganek, gdy usłyszałam jakby pisk, miauknięcie. Wspomniałam, że nie lubię zwierząt? Kiedyś się ich bałam, potem pozostała już tylko niechęć. Brudne, głupie, irytujące… Przeganiałam wszystkie bezpańskie koty, które próbowały zamieszkać na moim terenie, i kiedy usłyszałam ten dźwięk, wzięłam z ganku kij, który stał oparty o ścianę i zeszłam, żeby przegonić zwierzaka. Schyliłam się, zajrzałam pod schodki i napotkałam spojrzenie pary zielonych oczu. Coś było w nim takiego, że okrzyk, którym miałam przegonić kota, zamarł mi na wargach. Dopiero potem zobaczyłam, że to była kotka Czarna jak smoła, z białymi skarpetkami. W dodatku w zaawansowanej ciąży. Oddychała ciężko. Myślę, że poniekąd byłam pod wrażeniem filmu – tym sobie tłumaczę to, że tego dnia nie wyrzuciłam zwierzaka z mojego ogrodu. Weszłam do domu, zrobiłam sobie kolację. Poczytałam książkę i postanowiłam się położyć. W łazience umyłam zęby i… popatrzyłam na siebie w lustrze. I w tym momencie zrozumiałam, dlaczego spojrzenie kotki tak mną wstrząsnęło – było dokładnie takie samo jak moje. Tylko co w takim razie oznaczało? Nie chciałam o tym myśleć. Położyłam się do łóżka, ale sen nie nadchodził. W końcu zdenerwowana wstałam, nalałam do miseczki wody i wyniosłam na dwór. Postawiłam niedaleko schodków. – Napij się – burknęłam. Po czy wróciłam do łóżka i tym razem zasnęłam bez kłopotów. Kotka okociła się po dwóch tygodniach. Ten czas spędziła pod moimi schodkami, wychodząc tylko po to, by napić się wody, załatwić i zjeść to, co jej zostawiłam. Tak, dokarmiałam ją. Dlaczego? Nie wiem. Śmiałam się w duchu, że z kobiecej solidarności – jej facet dopadł ją i przepadł, zostawiając z całym kłopotem. Jakie to znajome. Tyle się o tym naczytałam i nasłuchałam. A może powodem było to spojrzenie zwierzęcia, tak podobne do mojego? Patrzyłam sobie w oczy w lustrze i zastanawiałam się, co ono oznacza? „W czym moje życie jest podobne do życia tej bezdomnej kotki? Przecież ja bezdomna nie jestem”. Czarna (tak ją nazwałam) urodziła pięć kociąt, żadne nie było ciemne jak ona, ot zwykłe burasy. Postanowiłam, że przegonię je, jak staną na nogi Wytworzył się pewien rytuał – rano otwierałam drzwi, a za nimi siedziała już Czarna i czekała na świeżą wodę i jedzenie. Dawałam jej resztki ze swojego stołu oraz trochę mięsa i ryb. Jadła wszystko. Po trzech tygodniach pod drzwiami czekał już rządek sześciu kotów. Znak, że skończyło się karmienie mlekiem. Zrozumiałam, że jeśli dalej tak będzie, to nigdy się ich nie pozbędę. Nie mogłam do tego dopuścić. Więc co teraz? Wzięłam miotłę i postanowiłam koty przegonić. Niech idą do sąsiadów. Wyszłam do ogrodu i przez chwilę patrzyłam, jak kociaki polują na motyle. Ludzie mówią, że to słodkie, dzielą się filmikami w internecie, cmokają z zachwytu. Mnie ten widok nie ruszał. Kątem oka zobaczyłam, że zza węgła wychodzi Czarna. Spojrzałam na nią – usiadła przy schodkach i patrzyła na mnie. Jakby czekała, jaką podejmę decyzję Tym razem zrozumiałam, co wyrażało jej spojrzenie – rezygnację i poddanie się losowi. A przynajmniej tak właśnie pomyślałam. Moją drugą myślą było: „No dobra, przegonię koty, ale przecież one mogą wrócić. Wiadomo, że koty przyzwyczajają się do miejsca. I rozpocznie się wojna między mną a nimi. Nie mam do tego nerwów”. Potrzebne było mi ostateczne rozwiązanie, takie które sprawi, że koty znikną z mojego życia na zawsze. Wpuściłam do swego życia nie tylko Czarną, ale i kogoś jeszcze… Wróciłam do domu i napisałam ogłoszenie, że mam do rozdania pięć kociąt. Bez szczepień i odrobaczania. Powiesiłam kartki w kilku miejscach na osiedlu – przy sklepie, na płotach, na bazarku. Już następnego dnia przyszły dwie dziewczynki z rodzicami i wybrały sobie kotki. Czarna nie protestowała, patrzyła tylko na mnie. Nie wiem, z wyrzutem, że je oddaję, czy z wdzięcznością, że ich nie potopiłam? Choć zapewne tak naprawdę o niczym takim nie myślała, przecież to tylko kot. Ostatniego kociaka pozbyłam się pięć dni później – był najsłabszy i najbrzydszy, rudy i chudy, i nikt go nie chciał. To była sobota, siedziałam w domu i prasowałam, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Na ganku stała kobieta mniej więcej w moim wieku i trzymała w dłoni Rudego. Uśmiechała się szeroko. – Dzień dobry. Nazywam się Rozalia. Czy ten słodziak jest do wzięcia? Słodziak… Pewnie to jedna z tych, które wsadzają tonami zdjęcia kotów do sieci. – Tak, jak najbardziej. – Cudownie. Mogę wejść na chwilę? Zawsze chciałam panią poznać, teraz mam powód – uniosła kotka. Chciałam powiedzieć, że skoro już ma to, po co przyszła, ja nie jestem jej do niczego potrzebna, ale Rozalia emanowała taką radosną aurą, że nie byłam w stanie jej odmówić. No i co to znaczy, że chciała mnie poznać? Rozsiadła się w kuchni. Choć nie rozglądała się ostentacyjnie, to byłam pewna, że wszystko zauważyła. – Jestem gospodynią proboszcza. Czasami przychodzi pani do naszego kościoła. Poza mszą. Wiem, że nie szukała pani towarzystwa, więc nie miałam śmiałości zagadać. Zresztą, ja tu paniuję, a przecież do jednej klasy chodziłyśmy. W podstawówce – popatrzyła na mnie wyczekująco. Nie pamiętam nikogo ze szkoły ani podstawowej, ani średniej. Unikałam ludzi. Nie patrzyłam im w oczy, nie słuchałam, co mówią. Ale Rozalia… Nieco puszysta dziewczynka, istne żywe srebro, która samym swoim widokiem, energią wywoływała we mnie zmęczenie. Przez kilka tygodni w pierwszej klasie podstawówki chciała się ze mną zaprzyjaźnić. Dlatego ją zapamiętałam. Bo w pewnym momencie pożałowałam, że jestem, jaka jestem. Pewnego wieczoru przed zaśnięciem pomyślałam, że byłoby fajnie mieć ją za przyjaciółkę. Może nauczyłaby mnie, jak się śmiać. Być może to życzenie potrzebowało pięćdziesięciu lat, by się spełnić. Rozalia weszła w moje życie i już go nie opuściła. Powoli wciągnęła mnie w krąg swoich przyjaciółek, które pozwoliły mi stać trochę z boku, a jednocześnie grzać się w cieple ich życia. I pewnie dlatego moje oczy zaczęły się uśmiechać. A kotka? Kiedy wszystkie dzieci Czarnej znalazły domy, popatrzyłyśmy sobie w oczy. Teraz już wiem, co łączyło mnie z Czarną Samotność i tęsknota za przyjaźnią. Więc pewnego dnia rano, kiedy otworzyłam drzwi, a Czarna jak zwykle siedziała na ganku, czekając na wodę, odsunęłam się, pozwalając jej wejść do środka. Przechodząc obok mnie, otarła się lekko o moje nogi. To było… miłe. Być może pewnego dnia ona wskoczy mi na kolana, a ja ją pogłaszczę. Może wtedy i w jej oczach dostrzegę radość. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Joanna uważa, że ma znikome szanse na zamążpójście. Fot. Dwudziestokilkulatki, a nawet nastolatki uważają dziewictwo w swoim wieku za powód do wstydu. Próg inicjacji seksualnej znacznie się obniżył w przeciągu kilku ostatnich dekad. Stąd trudno uwierzyć, że istnieją kobiety, które nie tylko są 30-letnimi dziewicami, ale jednocześnie nigdy nie były w żadnym związku. Nigdy się nie całowały i nigdy nie trzymały się z facetem za rękę. Niemożliwe? Historia Joanny pokazuje, że owszem. Poza tym nie jest jedyna. Takich kobiet jest więcej. „Jestem bogaty i spotykam się z biedną dziewczyną. Przerażają mnie jej nawyki” Joanna jest mieszkanką dużego miasta. W kwietniu skończyła 30 lat. To był dla niej przełom. Uświadomiła sobie, że najlepsze lata jej życia już minęły, a ona nawet nie wie, jakie to uczucie, być trzymaną w ramionach przez ukochanego faceta. Joanna obawia się, że nigdy się o tym nie przekona. Jej zdaniem każdy normalny facet wystraszy się, gdy dowie się, że ma 30 lat i nigdy nie była w związku. Oto wyznanie Joanny. - Uważam siebie za jak najbardziej normalną kobietę. Porządną i bez nałogów. Mam wyższe wykształcenie, własne mieszkanie i dobrą pracę. Do szczęścia brakuje mi tylko mężczyzny u boku. Zawsze byłam typem samotniczki. Odkąd pamiętam zamiast imprez wolałam słuchać muzyki w samotności lub czytać książki. Faceci zaczęli mnie interesować późno. Miałam około 20 lat. Pierwszy raz zakochałam się w koledze ze studiów. Wydawało mi się, że go pociągam. Uczyliśmy się razem w bibliotece, a on kilka razy zaprosił mnie na kawę. Potem nagle przestał się mną interesować. Byłam zrozpaczona i postanowiłam wyznać mu uczucie. Popełniłam ogromny błąd. Okazało się, że on związał się z naszą wspólną koleżanką z roku. Bardzo cierpiałam, bo czułam się upokorzona i musiałam na nich patrzeć. Byli ze sobą do końca studiów. Fot. Niedługo potem zostałam odrzucona po raz kolejny. Znajomy przystojniak zrobił mi nadzieję, a jak się potem dowiedziałam – chodziło o głupi męski zaklad, czy zgodzę się pójść z nim na randkę. Zgodziłam się, ale jak można się domyślić, była to pierwsza i ostatnia randka. W ten sposób zostałam odrzucona dwa razy. Myślę, że te oba wydarzenia miały ogromny wpływ na moje życie uczuciowe. Joanna zaczęła się bać mężczyzn. Dla tych, którzy podobali się jej najbardziej, była najbardziej niemiła. - Im bardziej podobał mi się jakiś facet, tym bardziej trzymałam go na dystans i nie pozwalałam sobie na flirt czy nawet uśmiech. Paraliżowało mnie. Bałam się, że jak poznają mnie bliżej, nie zostanę zaakceptowana. Zawsze miałam sporo kompleksów, ale po dwóch miłosnych porażkach, moje poczucie własnej wartości jeszcze zmalało. Ciągle porównywałam się do innych dziewczyn i uważałam, że nigdy im nie dorównam. Narzekałam na swoje wystające kości, płaską klatkę piersiową i długi nos. Przez ostatnie lata nauczyłam się myśleć o sobie inaczej. Mam świadomość, że nie jestem zbyt atrakcyjna, ale nie mogłabym też siebie nazwać brzydactwem. Dobrze zarabiam i inwestuję w wygląd. Regularnie chodzę do fryzjera i kosmetyczki. Kupuję ładne ubrania dobrej jakości. Wyglądam nieźle. Niektórzy mówią, że jestem całkiem atrakcyjna. Fot. Na samotność Joanny miała także wpływ jej praca. Zaraz po studiach dostała niezbyt dobrze płatną posadę. Harowała po godzinach, aby zdobyć doświadczenie i awansować. Chociaż jej się udało, przypłaciła to kosztem życia towarzyskiego. - Myślę, że gdybym postarała się kogoś znaleźć w wieku 25-27 lat, miałabym większe szanse na sukces w miłości. Wtedy faceci może nie uważaliby mnie za dziwoląga. Byłoby jeszcze do przyjęcia, że nigdy nie miałam faceta. Teraz to już chyba zbyt dziwne. Z drugiej strony, dzięki zaangażowaniu w rozwój mam teraz własne mieszkanie i samochód. Jestem niezależna. Joanna niedawno była na randce i przyznała się mężczyźnie do tego, że nigdy nie była w związku. Zareagował niedowierzaniem. - Andrzej, bo tak miał na imię mężczyzna, z którym się spotkałam, na początku mi nie uwierzył. Gdy dotarło do niego, że nie żartuję, zapytał, jak to możliwe. Odparłam, że to przez moje doświadczenia. Przyznałam, że trochę się boję bycia z kimś z obawy przed zranieniem, ale największy lęk już przełamałam. On drążył długo, czy mam jakieś poważne problemy, czy chodziłam na terapię i jakie mam zapatrywania religijne. Chyba obawiał się, że jestem z tych kobiet, które chcą czekać do ślubu z miłością fizyczną. Na wszystko odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Pomimo tego, że było mi nieprzyjemnie opowiadać o tak prywatnych sprawach facetowi, którego ledwo znałam. To była ostatnia randka z Andrzejem. Mężczyzna nigdy więcej nie odezwał się do Joanny. Fot. Musiał uznać mnie za dziwaczkę. Mnóstwo osób boi się odrzucenia i ma problem ze znalezieniem drugiej połówki. Jest też wiele ludzi, którzy zajmują się karierą. Lata im lecą, a oni budzą się w pewnym wieku i orientują, że już na zawsze mogą pozostać samotni. Mnie dotyczą obie te rzeczy. Nie uważam, abym była z tego powodu nienormalna i nie zasługiwała na szansę od jakiegoś fajnego faceta. Nie pomyliłam się co do jednego – faceci uważają mnie za nienormalną albo podejrzewają mnie o przestrzeganie surowych zasad katolickich. Jestem dla nich spalona. Przez jakiś czas myślałam o tym, żeby kłamać i mówić, że byłam kiedyś w związku. Potem stwierdziłam, że tego nie zrobię. Podstawa bycia razem to zaufanie. Boję się, że nigdy nie poznam faceta, który mnie zechce i który jednocześnie mi się spodoba. Najlepsze lata mam za sobą, wolnych facetów odpowiadających mi wiekowo jest coraz mniej, a na dodatek jestem uważana za dziwaczkę. Czy waszym zdaniem mam szanse na zamążpójście? Jak postępować z facetami, żeby nie myśleli, że jestem dziwna? Po prostu tak mi się życie ułożyło. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Będę pisała jak dla kobiet, ale rada jest uniwersalna i mogą z niej skorzystać także mężczyźni. Nigdy nie miałaś chłopaka i się tym martwisz? Jeżeli masz naście lat, chociaż doskonale rozumiem chęć bycia z kimś, masz jeszcze czas i powinnaś przestać się zamartwiać. Gdy jednak zbliżasz się do trzydziestki i chcesz założyć rodzinę, problem wydaje się poważny. Jak znaleźć partnera? Po pierwsze nic na siłę. Miłości nie da się tak po prostu szukać. Tu chodzi o uczucia. Nie zakochamy się w każdym przystojnym i fajnym facecie. Musi być jeszcze tak zwane "to coś", chemia, pożądanie. Możesz jednak dać sobie więcej szans na poznanie kogoś. Jak? Przestań bać się mężczyzn. Nie każdy nowo poznany musi być od razu kandydatem na partnera i nie musisz go od razu odrzucać. Możesz mieć też kolegów(wyłączając facetów, którzy chcieliby z tobą być), przy których oswoisz się trochę z płcią przeciwną. Koledzy mogą cię też doprowadzić do swoich innych kolegów. Po trzecie ogólnie wyjdź do ludzi. Możesz pójść na imprezę. Rzadko można tam znaleźć kogoś nadającego się do stałego związku, ale można. Jest tam bardzo łatwo poznawać nowych ludzi. Możesz pójść na piwo do pubu. Tam zazwyczaj wychodzi się ze swoimi znajomymi, ale może kiedyś kolega przyprowadzi nowego kolegę? Możesz zapisać się na jakieś zajęcia: sport, taniec, język obcy. Mając z kimś wspólne zainteresowania, łatwo nawiązać kontakt. Ostatnim popularnym ostatnio sposobem jest internet. Możesz napisać do kogoś na portalu społecznościowym lub zarejestrować się na portalu randkowym. Osobiście jestem temu przeciwna, bo jednak pisanie to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz, ale są osoby, którym udało znaleźć tam miłość. Trzeba jednak uważać, gdyż jest tam wiele osób, chcących umówić się tylko na jedną noc. Po czwarte bądź szczęśliwa sama ze sobą. Nie czekaj bezczynnie na księcia z bajki. Realizuj swoje marzenia. Są wśród was takie, które długo nikogo nie miały? Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Translation - based on AI technology Oops! We are having trouble retrieving the are working on solving the issue. nigdy nie miałem chłopaka Voice translation and longer texts To było okropne, kiedy miałem 20 lat, nigdy nie miałem chłopaka, stawałem się coraz bardziej znany i myślałem, że nic nie pomoże. It was terrible, by the time I was 20 I had never had a boyfriend, I became more and more notorious and thought that nothing would help. Nigdy nie miałem chłopaka. Nigdy nie miałem chłopaka! Tak dużo, jak chłopaków na koncie? Szczerze mówiąc, to nigdy nie miałem chłopaka. No results found for this meaning. Results: 14434. Exact: 4. Elapsed time: 248 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200 Artykuły Styl życia TOP 20 pytań PsychoTesty Najlepsze odpowiedzi Pytania na temat: dlaczego-nigdy-nie-mialam-chlopaka Tematy: dlaczego nigdy nie miałam chłopaka? Pomoc - Jak zdobywać punkty i awansować w rankingu ? Zadawaj pytania, udzielaj odpowiedzi, oceniaj odpowiedzi innych. Generalnie im bardziej jestes aktywna, tym wyżej plasujesz sie w ranking Jak zdobywać rangi? Jak zdobywać punkty? Twoja przeglądarkablokuje reklamy Drogi użytkowniku,Dziękujemy Ci że nadal nas odwiedzasz. Prosimy, odblokuj wyświetlanie reklam w naszym serwisie. Dzięki odblokowaniu adblocka jesteśmy w stanie nadal funkcjonować i pomagać naszej społeczności. Dzięki za wsparcie! To okno zostanie zakmięte za 10 sek

nigdy nie miałam chłopaka