Masz świetny pomysł na quiz? Na świecie istnieje około 195 państw. My jesteśmy Polakami, jednak zachowanie, sposób jedzenia i talenty, zdradzają wiele. A może powinieneś być innej narodowości? Rozwiąż ten Quiz i się przekonaj! Matka Boska Ostrobramska, Niewiasta apokaliptyczna, Patronka dla Polaków na Czasy Ostatnie/ Poświęcajcie się Matce Bożej Ostrobramskiej całymi rodzinami. Najlepiej w Sanktuarium MB Ostrobramskiej, jeśli to niemożliwe to w kościele gdzie jest wizerunk MB Ostrobramskiej, jeśli i to nie jest możliwe róbcie to w domu. Ksiądz Robert:"Jakiej narodowości jest Matka Boska?" Solejukowa:"Dziwne pytanie ksiądz zadaje No naszej!" Pamiętam, że wtedy się bardzo uśmiałem. Z góry dzięki za pomoc :D To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać shot Ranczo - Solejukowa ks Robert - Jakiej narodowości jest Matka Boska.mp4; The Rolling Stones - It's Only Rock 'N' Roll.mp3.mp3; Klubbheads - Kickin Hard Gigi Pussy Remix - EKWADOR MANIECZKI.mp3; Pentagram - Death Row.flac; 8000Hz(Dj Miki) .mp3; Dino Merlin feat Edo Zanki - Verletzt_[muzu]_.mp3; Paul Di White - Aurora.mp3; Labrinth feat. Tłumaczenie hasła "Matka Boska" na francuski . George Allen, Marie, Marie Stuart to najczęstsze tłumaczenia "Matka Boska" na francuski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Jak mogę ich powstrzymać, skoro nawet Matka Boska jest bezradna? ↔ Si Marie n'a rien pu faire, comment pourrais-je aider? jumlah nol dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah. Każdego dnia w Afryce Chrystusa przyjmuje 23 tysiące ludzi. Czy wkrótce wyrażenie „biały chrześcijanin” wywoła zdziwienie, tak jak zwrot „szwedzki buddysta”? Jakiej narodowości była Matka Boska? — zaczepiał mieszkańców Wilkowyj ich niezmordowany ksiądz. — A jakiej miała być? — zdumiała się jedna pobożna niewiasta. — Przecież to Matka Boska Częstochowska. A Częstochowa gdzie leży? We Francji? — A Jezus? — nie dawał za wygraną kapłan. — No jak z Matki Polki, to kim mógłby być? Najnowsze statystyki Kościoła i prognozy religioznawców mogą być dla polskiego katolika zaskakujące. Jak Kowalski przełknie to, że Czarna Madonna jest dosłownie czarną Madonną? I pochodzi na przykład z Nigerii, w której już dziś żyje 21,6 miliona katolików. I stale ich przybywa. Piękna pusta katedra Płaczemy nad pustoszejącymi gotyckimi katedrami we Francji, rozdzieramy szaty, czytając o statystykach Kościoła skandynawskiego. Jesteśmy tak bardzo skupieni na tabelkach związanych z religijnością Europy, że kompletnie nie zauważamy tego, co dzieje się na południowej półkuli. Tymczasem już dawno przestaliśmy być religijnym pępkiem świata, a serce Kościoła nie bije już na Starym Kontynencie. Słowa Jana Pawła II, wołającego w 1980 roku: „Francjo, co uczyniłaś ze swoim chrztem?”, zabrzmiały niezwykle dramatycznie. W wielu miastach już dziś trudno znaleźć otwarte w niedziele świątynie. Wskazujemy na tętniące życiem wspólnoty nad Sekwaną i pocieszamy się, że szklanka jest w 4,5 proc. pełna (tylko tylu Francuzów uczęszcza co tydzień do Kościoła). Schyłek chrześcijaństwa łatwo ogłosić, popijając piwo w jednym z holenderskich kościołów zamienionych na ekskluzywną knajpkę czy jeżdżąc po londyńskich ulicach piętrowym busem oklejonym hasłem: „Bóg nie istnieje”. Tymczasem, jak stanowczo twierdzi John Mbiti, filozof i religioznawca z Kenii (gdzie to jest???): „Centra uniwersalności Kościoła nie znajdują się już w Genewie, Rzymie, Atenach, Paryżu, Londynie, Nowym Jorku, ale w Kinszasie, Buenos Aires, Addis Abebie i Manili”. Na Południu. Północ—Południe Choć seminarium w Tarnowie od lat stara się nadrabiać kontynentalne statystyki, europejskie seminaria zaczynają świecić pustkami. W Afryce w 2002 roku działało 414 seminariów, pięć lat później aż 465. W Europie ich liczba spadla w analogicznym okresie z 337 do 285 (w Azji wzrosła z 571 do 667). Już dzisiaj w Nigerii i Demokratycznej Republice Konga rocznie chrzci się więcej osób niż w tak znanych katolickich krajach, jak Włochy, Francja, Hiszpania i Polska. Przyjmuje się, że w 2025 roku będzie około 2,6 miliarda chrześcijan, z których 595 milionów będzie mieszkało w Afryce, 623 miliony w Ameryce Łacińskiej i 498 milionów w Azji. Europa z 513 milionami spadnie na trzecie miejsce. To Afryka i Ameryka Łacińska będą rywalizowały o tytuł najbardziej chrześcijańskiego kontynentu. Wiele z najszybciej rozwijających się krajów świata jest albo zdecydowanie chrześcijańskich, albo ma znaczące chrześcijańskie mniejszości. Nawet jeśli chrześcijanie jedynie utrzymają swój obecny udział w religijnej populacji takich krajów, jak Nigeria i Kenia, Meksyk i Etiopia, Brazylia i Filipiny, to wkrótce będzie kilkaset milionów chrześcijan więcej tylko z tych narodów — pisze w swej znakomitej książce „Chrześcijaństwo przyszłości” prof. Philip Jenkins, religioznawca z Pensylwanii. — Tymczasem historycznie niski przyrost naturalny w tradycyjnie chrześcijańskich państwach Europy oznacza, że liczba ich ludności maleje lub utrzymuje się na stałym poziomie. W 1950 r. na liście przodujących w świecie krajów chrześcijańskich figurowały Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i Włochy, ale żadna z tych nazw nie znajdzie się na podobnej liście w roku 2050. W 1900 r. Europa była domem dla dwóch trzecich światowej populacji chrześcijan. Dziś liczba ta stanowi mniej niż jedną czwartą, a do 2025 r. spadnie poniżej 20 procent. W 2000 roku w Ameryce Łacińskiej żyły 424 miliony katolików — 42 procent wszystkich na świecie, więcej niż w Europie i Ameryce Północnej łącznie. Nowy chrześcijanin będzie konserwatywny Wedle prognoz, do roku 2050 na świecie będzie przypadało trzech chrześcijan na dwóch muzułmanów. Liczba katolików w Afryce przekroczy liczbę katolików w Europie mniej więcej w latach trzydziestych XXI w., a do 2050 liczba katolików azjatyckich dosięgnie europejskiej. Socjolog Rogelio Saenz pisze: „Prognozuje się, że od 2004 r. do 2050 r. katolickie populacje wzrosną o 146 procent w Afryce, 63 procent w Azji 42 procent w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach oraz o 38 procent w Ameryce Północnej. Europa zaś doświadczy 6-procentowego spadku liczebności swojej katolickiej populacji między 2004 a 2050 r.”. Za liczbami kryje się wiele pęknięć i poważnych problemów. Konfrontacja z islamem (północna Afryka, Europa) to jedynie kilka zagadnień, które spędzają sen z powiek religioznawcom. Poza tym chrześcijańskie wspólnoty Filipin, Nigerii czy niezwykle synkretycznej Brazylii bardzo się różnią. — Religijni konserwatyści, nie tylko w Kościele rzymskokatolickim, patrzą jednak na Południe z radosnymi oczekiwaniami — pisze Jenkins. — W przeciwieństwie do liberalnych oczekiwań, Kościoły Afryki i Azji są ściśle konserwatywne w sprawach moralności i seksualności. Nowe chrześcijaństwo będzie takie jak to w pierwszych wiekach: mistyczne, purytańskie moralnie, profetyczne i z ogromną ilością męczenników. Bez wątpienia odrzuci ono również zachodnią (a)moralność w dziedzinie seksualnej. Bliski Wschód coraz dalej Od dwóch tysięcy lat oczy chrześcijańskiego świata skupione są na Bliskim Wschodzie. Krzyżowcy ruszali w szaleńcze wyprawy, by bronić do ostatniej kropli krwi grobu Chrystusa. Dziś akcenty są rozłożone inaczej. Potężny głos muezina budzi senne uliczki Betlejem. Za wysokim murem Palestyńczycy otwierają swe sklepy z kardamonem i oliwkami. To już miasto islamu. Nad domami górują minarety aż 86 meczetów, a z wypłowiałych plakatów spoglądają twarze zabitych islamskich chłopaków. Jeszcze 60 lat temu mieszkało tu aż 80 procent chrześcijan. Dziś zostało niecałe 10 tysięcy. — Czy można sobie wyobrazić Betlejem bez chrześcijan? A czy moglibyśmy sobie wyobrazić Ain Karim, gdzie Maryja odwiedzała Elżbietę, bez chrześcijan? — opowiada o. Seweryn Lubecki, który w Betlejem mieszka od 20 lat. — A tak się właśnie stało. A przecież jeszcze do lat sześćdziesiątych było to osiedle chrześcijańskie... W Izraelu żyje 154 tys. chrześcijan, czyli 2,1 proc. tamtejszej populacji. — Ale te 2 proc. to niekoniecznie jest zaczyn Kościoła — przypomina Ryszard Montusiewicz, dziennikarz mieszkający przez 12 lat w Ziemi Świętej. — Bo niestety, pierwsza tożsamość tutejszych chrześcijan jest negatywna: nie jestem żydem (czyli gorszym) i nie jestem muzułmaninem (czyli gorszym). Oni nie mówią: jestem chrześcijaninem, bo wierzę w Jezusa Chrystusa. Dziś coraz częściej słychać raczej o przepychankach między przedstawicielami różnych wyznań. Często w czasie Paschy musi ich rozdzielać izraelska policja. W miejscach, do których św. Jan adresował swe apokaliptyczne listy, mieszka garstka chrześcijan. Przedstawiciele wielu wschodnich Kościołów (wypisanie samego „spisu lokatorów” zajęłoby połowę „Gościa”) modlą się od dwóch wieków. I choć wspólnoty te zachowały wiarę w Chrystusa, trwając w kleszczach przeciwności, i one giną stopniowo w morzu islamu. Stambuł kojarzy się nam raczej z minaretami i kebabem niż z sercem wschodniego chrześcijaństwa. Od kaprysu tureckiego rządu zależy, czy związane nierozerwalnie z historią chrześcijaństwa kościoły będą pozamykane na cztery spusty czy zamienione na muzea. W samej Turcji na początku XX w. chrześcijanie stanowili jedną trzecią ludności. Dziś jest ich zaledwie 0,6 proc. Liczba chrześcijan Bliskiego Wschodu kurczy się z roku na rok. Jeszcze sto lat temu była to prawie połowa ludności regionu, dziś — około 5 procent. Korale i paciorki O Afryce nie mówi się w mediach. No chyba, że odwiedzający ją właśnie Benedykt XVI rzuci hasło o prezerwatywach. Wówczas problemy Czarnego Lądu trafiają na pierwsze strony gazet jako tło do krytyki konserwatyzmu Watykanu. Od czasu do czasu w agencjach informacyjnych znajdziemy wprawdzie zdumiewające informacje o tym, że „25-letnia Olivia, niepełnosprawna Afrykanka z Mozambiku, czołgała się 4 kilometry po spieczonej ziemi, by uczestniczyć w niedzielnej Mszy św.”, ale generalnie ilość newsów związanych z Afryką jest znikoma. — Być może już za kilka lat misjonarze z Afryki przyjadą do Irlandii i Francji, by głosić Dobrą Nowinę? — Rzuciłem z głupia frant w czasie rozmowy z o. Johnem Gibsonem, misjonarzem. Kuzyn słynnego Mela podniósł brwi ze zdumienia: — Ależ to już się dzieje! W każdej większej diecezji Stanów Zjednoczonych jest przynajmniej dwóch misjonarzy z Nigerii, Kenii czy innych krajów afrykańskich. Przed stu laty w Afryce było tylko 400 000 katolików, teraz jest ich ponad 165 milionów! To prawdziwy, żywy Kościół... To najszybsza ekspansja na jednym kontynencie w ciągu dwóch tysięcy lat historii Kościoła. Wedle „World Christian Encyclopedia”, obecny przyrost netto na tym kontynencie wynosi 8,4 miliona nowych chrześcijan rocznie. To około 23 tysięcy ludzi dziennie. — Liczba afrykańskich chrześcijan rośnie o około 2,36 proc. rocznie, co prowadzi nas do przyjęcia tezy o podwojeniu się chrześcijańskiej populacji kontynentu w ciągu mniej niż 30 lat — prognozuje prof. Philip Jenkins. Fakt tym donioślejszy, że wielu z nich decyduje się na dobrowolną konwersję jako dorośli (to nie czasy kolonizacji czy przymusowych chrztów całych społeczności). Aż 37 procent wszystkich chrztów w Afryce to chrzty dorosłych. W 1955 roku Kościół miał 16 milionów katolików, w 1978 — 55 mln, a obecnie aż 165 mln. Stanowią oni już 17,5 proc. populacji Czarnego Lądu. Nic nie zapowiada, by ta tendencja miała osłabnąć. — W 2002 roku w Afryce pracowało około 30 tys. kapłanów, teraz jest ich aż 35 tysięcy — dopowiada ks. dr Andrzej Halemba, który wiele lat przepracował na Czarnym Lądzie — Wniosek? Co roku w Afryce przybywa tysiąc nowych księży. Przyjrzyjmy się samym statystykom kilku afrykańskich państw. W Demokratycznej Republice Konga mieszka 31 mln katolików (stanowią 53 proc. społeczeństwa), w Nigerii 21,6 mln (15,1 proc.), w Rwandzie 4,4 mln (48,7 proc.), w Tanzanii 11,7 mln (30 proc.), a w Ugandzie 12,6 mln (44,6 proc.). W tym zestawieniu mowa jest tylko o katolikach i nie wliczono ogromnej, stale rosnącej liczby Kościołów protestanckich. Czy za kilka lat dzieci nad Wisłą będą uczyły się wierszyka: „Murzynek Bambo w Afryce mieszka, długo się modli ten nasz koleżka”? Good morning, Vietnam Na samych Filipinach odnotowuje się 1,7 miliona katolickich chrztów rocznie, co stanowi liczbę większą niż połączone sumy chrztów z Francji, Hiszpanii, Włoch i Polski. — Prognozy przewidują, że w 2050 r. będziemy mówili o mniej więcej 143 milionach filipińskich chrześcijan — pisze Jenkins. — Już teraz Kościół katolicki na Filipinach liczy 69 milionów członków, co stanowi większą katolicką populację niż w jakimkolwiek europejskim państwie, a liczba katolików rośnie bardzo szybko. W 1920 r. liczba koreańskich chrześcijan wynosiła tylko około 300 tys. Dziś wzrosła do 12 milionów, co stanowi ponad jedną czwartą ludności kraju. Niezmiernie trudno podać wiarygodne dane związane z religijnością Chińczyków czy Wietnamczyków. Rządzone przez komunistów kraje fałszują prawdziwe statystyki. Oficjalnie 9 procent z 80 milionów Wietnamczyków jest chrześcijanami. Większość to katolicy. Religioznawcy przypuszczają, że samych wietnamskich katolików jest jednak dwa razy więcej. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba powołań do kapłaństwa zwiększyła się tam o 50 procent. W tym roku studia seminaryjne rozpoczęło 1349 kleryków, czyli niemal dwa razy więcej niż w Polsce, choć katolików jest w tym azjatyckim kraju ok. 8 mln. Aktualnie działa w Wietnamie 7 wyższych seminariów duchownych. Katolickie seminaria duchowne bardzo dynamicznie rozwijają się również w Indonezji, kraju o największej liczbie muzułmanów. Już co piąty werbista na świecie pochodzi z tego kraju. — W 1913 roku przyjechało do Indonezji siedem osób — opowiada o. Józef Glinka, polski werbista pracujący od lat w Azji. — Gdy w 1966 roku przybyłem do seminarium, była niecała setka kleryków. Gdy je w 1985 roku opuszczałem, było ich ponad 700. Obecnie mamy już cztery seminaria. Indonezyjskich werbistów jest dzisiaj 1227. To 20 procent całego zgromadzenia. Przemieszczając się na Południe, chrześcijaństwo w pewien sposób wraca do korzeni — zauważa prof. Philip Jenkins. — Rozkwitło przecież na Bliskim Wschodzie, a przez pierwsze tysiąc lat istnienia było silniejsze w Azji i Afryce Północnej niż w Europie. Wkrótce wyrażenie „biały chrześcijanin” może wywoływać lekkie zdziwienie, podobnie jak określenie „szwedzki buddysta”. Jasne, tacy ludzie istnieją, ale jest w tym pewna ekscentryczność. • opr. mg/mg Najważniejszym kościołem katolickim w Stanach Zjednoczonych jest Narodowe Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie — The National Shrine ot the Immaculate Conception. Ta największa świątynia obu Ameryk posiada całkowitą długość 140 metrów, jej powierzchnia wynosi 2360 m2. Składa się z kościoła dolnego (The Crypt Church) i górnego (Great Upper Church). Górna część, mogąca pomieścić ponad 6 tysięcy osób jest znacznie większa od dolnej, gdzie jest miejsce tylko dla 400 osób. Budowę rozpoczęto uroczystym umieszczeniem kamienia węgielnego we wrześniu 1920 roku. Już w czasie Wielkanocy 1924 odprawiono pierwszą Msze. św. w dolnym kościele. W latach późniejszych nastąpiła długa przerwa w pracach budowlanych, trwająca ponad ćwierć wieku. Dopiero w 1953, roku poprzedzającym setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej, dzięki hojności amerykańskich katolików prace ruszyły i po 6 latach, w listopadzie 1959 arcybiskup Nowego Jorku, kardynał Francis Spellman, poświęcił górny kościół. Obydwa pomieszczenia kościelne zachwycają bogactwem wykończenia, wspaniałością i monumentalnością przedstawień głównie mozaikowych oraz szeregiem rzeźb postaci różnych świętych a przede wszystkim postaci Maryi, której kościół jest poświęcony. Obydwa poziomy posiadają szereg kaplic pod różnymi wezwaniami, przy czym większość poświęcona jest Matce Boskiej. Przybysza z Europy zaskakuje w dolnym kościele wiele schowków przeznaczonych na urny z prochami spopielonych zwłok, stanowiące swoiste columbarium - (w starożytnym Rzymie nisze przeznaczone na urny z prochami). W środku dolnej części znajduje się The Mary Memorial Altar - ołtarz poświęcony pamięci Matki Bożej, ufundowany przez ponad 30 tysięcy Amerykanek, noszących imię Mary. Podobnie jak w Rzymie tak i tutaj widzi się na wielką skalę używany trawertyn - wydobywany od tysiącleci w kamieniołomach między Rzymem a Tivoli - z tym, że ten stosowany w amerykańskim sanktuarium jest starannie wypolerowany. Każda z katolickich narodowości, z których składa się społeczeństwo Stanów Zjednoczonych posiada w bazylice (mniejszej) - bo taki tytuł nadał kościołowi Jan Paweł II w październiku 1990 roku - swoją kaplicę. W górnym kościele, po lewej stronie, przed nawą poprzeczną znajduje się. kaplica polska pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. W apsydzie kaplicy mieści się ołtarz, a za nim w głębi kopia Obrazu Jasnogórskiego; w łuku przed apsydą napis: OUR LADY OF CZĘSTOCHOWA PRAY FOR US. Na lewej ścianie rozwieszony jest kolorowy arras przedstawiający chrzest Mieszka I w 966 roku, bo kaplica wzniesiona została na pamiątkę tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce (966 - 1966), nad nim wyryty w kamieniu napis: BOGURODZICA DZIEWICA. Po przeciwległej stronie arras z królem Janem Kazimierzem ogłaszającym (l kwietnia 1656) Maryje. Królową Polski. Powyżej napis: KRÓLOWO POLSKI MÓDL SIĘ ZA NAMI. Są to jedyne przedstawienia wykonane na tkaninie w całym sanktuarium. Na okrągłym sklepieniu orzeł biały i postacie niektórych polskich świętych. Kaplicę oddano do użytku 3 maja 1964 r., odnowiono we wrześniu 1989 roku. Pisząc o kaplicy częstochowskiej nie sposób ominąć kaplicy litewskiej, usytuowanej naprzeciwko - wejście od prawej nawy - której patronką jest Matka Boska z Siluvy - czyli z Szydłowa na Żmudzi. Jest to znane dzisiaj na Litwie sanktuarium maryjne - obok Ostrej Bramy. Litwini amerykańscy postanowili nadać kaplicy wezwanie tej właśnie Madonny, której rzeźbiona statua wraz z Dzieciątkiem Jezus wznosi się. nad ołtarzem; niżej na ołtarzu napis: OUR LADY OF SILUYA 1608. Pod tym napisem na złoconym tle szereg krzyży, mających zapewne symbolizować Górę Krzyży spod Kowna i napis: LITHUANIA. W XV wieku właścicielami Szydłowa była rodzina Giedgowd'ów; w połowie tego wieku wznieśli oni pierwszy kościół, a jeden z członków rodźmy miał przywieźć z Rzymu kopię obrazu Madonny, której oryginał znajduje się dzisiaj w bazylice S. Maria Maggiore - Salus Populi Romani. W 1500 roku Szydłów drogą koligacji przechodzi w posiadanie rodziny Zawiszów. W 1532 roku ojcowskie dobra Jan Zawisza przekazał protestantom, a opodal Melchior Szemiot wybudował zbór protestancki. Kościół rzymsko-katolicki popadł w ruinę, obraz sprowadzony z Rzymu wraz z ważnymi dokumentami zakopano w ziemi. Po wstąpieniu na tron Zygmunta III Wazy w 1587 roku, sytuacja protestantów uległa pogorszeniu i zarekwirowane przez nich dobra i ziemie musiały być oddane katolikom. Szydłów stał się przedmiotem sporu sądowego, ale katolicy nie dysponowali dokumentami, które były nieodzowne do wygrania procesu, a które zakopano wraz z obrazem w niewiadomym obecnie miejscu. W 1608 roku (lub w 1612 jak niektórzy uważają) objawiła się Matka Boża z Dzieciątkiem okolicznym mieszkańcom i jeden z nich wskazał miejsce zakopanych dokumentów i obrazu. Uznano to za cud mający pomóc katolikom w prawnych zmaganiach z protestantami. Dzisiaj w miejscu objawienia Madonny widnieje duża kaplica, której budowę rozpoczęto w związku z 300-leciem objawienia, a ukończono dopiero w 1924 roku. Projektodawcą kaplicy jest architekt i rzeźbiarz Antoni Wiwulski, ten sam, który na zlecenie Ignacego Paderewskiego projektował pomnik grunwaldzki w Krakowie. Dziś kaplica ta jest celem licznych pielgrzymek nie tylko z Litwy. W 1993 roku, we wrześniu Ojciec Święty odwiedził tę kaplicę, o czym informuje tablica pamiątkowa. Wracając do kaplicy litewskiej w Waszyngtonie dodam, że po prawej stronie znajduje się mozaika przedstawiająca św. Kazimierza patrona Litwy (i Polski), urodzonego na Wawelu w 1458 roku i zmarłego na gruźlicę w 27. roku życia w Wilnie, grób jego znajduje się w katedrze wileńskiej. Główne przedstawienie w bazylice stanowi olbrzymia mozaika, znajdująca się za ołtarzem głównym w niszy apsydy, przedstawiająca Chrystusa w Majestacie. Nawiązuje ona w stylu do tradycji bizantyńskiej, ukończona została w 1959 roku, a autorem jej jest Jan Henryk Rosen, urodzony w Warszawie w 1891 roku. Jego ojciec, również Jan, był malarzem. Od trzeciego roku życia wraz z rodzicami mieszkał najpierw w Paryżu, Jan Henryk Rosen, mozaika Chrystus w Majestacie potem w Lozannie. Posiadał wszechstronne zainteresowania, studiował historię sztuki, a w Paryżu uczył się techniki mozaikowej. Służył w wojsku francuskim, polskim, potem pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie, studiując równocześnie sztuki zdobnicze i malarstwo. Debiutował w „Zachęcie" w 1923 roku. Tematem jego dzieł malarskich były głównie sceny religijne i batalistyczne. Jego dzieła znajdują się we Lwowie, na Kahlenbergu pod Wiedniem, w Przemysłu, w Castel Gandolfo, gdzie w latach 1933-34 wykonał dla papieża Piusa XI dwa duże płótna przedstawiające Obroną Częstochowy z postacią, ks. Kordeckiego i Bitwę pod Warszawą w 1920 r. z ks. Skorupką w części centralnej. W 1937 roku wyjechał do USA, gdzie przebywał do śmierci, do 1982 roku. Tam pozostawił wiele swoich prac wykonanych w różnych technikach, przeważnie w kościołach, zarówno na zachodnim wybrzeżu (w Kaliforni), jak i na wschodnim, głównie w Waszyngtonie. W sanktuarium waszyngtońskim jest nie tylko autorem ww. Chrystusa ale i innych przedstawień mozaikowych. Być może, że Triumf Baranka w sklepieniu kopuły też jest jego dziełem, sfinansowanym - jak głosi amerykański przewodnik po bazylice - przez polsko-amerykańskich Polaków. Jego amerykańska twórczość jest bardzo słabo udokumentowana. Jedynie Janusz Pasierb i Michał Janocha (Polanica artystyczne w zbiorach watykańskich, Wydawnictwo Krupski i S-ka. Rok wydania nie umieszczony) podają w przypisach do rozdziału Pius Xl pewne niepełne dane. Zofia Straszewicz-Marconi usiłuje w maszynopisie (znajdującym się; w IS PAN w Warszawie) przypisać autorstwo pewnych dzieł Rosenowi, ale bez podania źródeł. Opracowanie amerykańskiej twórczości Rosena oczekuje na badacza, który w poważny sposób zabrałby się. do dzieła, szukając źródeł, które w znacznej mierze stanowią rachunki pracowni mozaik rozsianych w miejscach, gdzie dzieła powstały. W projektach architektonicznych zaznaczyły się. głównie pomysły niektórych elementów architekta Eu-gene F. Kennedy'ego. Sanktuarium Maryjne w Waszyngtonie stanowi najważniejsze centrum pielgrzymkowe w całych Stanach. Przybywają tu rzesze pielgrzymów - ponad pól miliona rocznie - nie brakło wśród nich i Jana Pawła II. który na początku swojego pontyfikatu nawiedził to miejsce w dniu 7 października 1979 roku i powiedział: «Świątynia ta przemawia do nas głosem całej Ameryki, głosem wszystkich synów i córek Ameryki, którzy przybyli tutaj z wielu krajów Starego Świata. Przybywając do tego kraju przynieśli ze sobą, w swoim sercu, tę samą miłość ku Matce Bożej, którą pielęgnowali w swoich miejscach rodzinnych i którą otrzymali od swoich przodków». opr. ab/ab

jakiej narodowości jest matka boska